Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/247

Ta strona została przepisana.

— niby wątłemi dłońmi podawana mi skrzynia, skrzynia otwarta dla zachwytu wstydliwych uwielbiających oczu: takim jawił mi się dziś świat: —
— nie dosyć zagadkowy, aby miłość ludzką od siebie przepłoszyć, nie dość odgadnięty, aby ludzką mądrość uśpić: — człowieczą, dobrą rzeczą zdał mi się dziś świat, o którym tyle powiadają złego!
Jakżem ja wdzięczny sennemu zwidzeniu, żem o tak wczesnej porze świat dziś ważył! Jako człowiecza dobra rzecz, nawiedził mnie dziś ten sen i serca koiciel!
I aby za jawy dziennej nauczyć się jego rzeczy najlepszej i naśladować go w niej: rzucę na wagę trzy rzeczy najgorsze i postaram się dobrze po człowieczemu je odważyć. —
Ktokolwiek błogosławić uczył, uczył i przeklinać: jakież więc są na świecie najdoskonalej klęte rzeczy? Chcę je na wagę rzucić.
Rozkosz, żądza panowania, samolubstwo: te trzy oto były dotychczas najbardziej przeklinane, osławiane i zniesławiane, — chcę je dobrze, po człowieczemu odważyć.
Dalej więc! Tu nie przedgórze, tam zaś morze się roztacza: przewala się oto ku mnie kudłate i łaszące się, — wierny, stary stugłowy potwór, któregom umiłował.
Dalej więc! Wagę mą trzymać będę ponad przewalającem się morzem: i świadka obieram sobie, aby baczył na mnie, — ciebie, drzewo pustelnicze wonne i szerokopienne, ciebie, którem umiłował! —
Po jakim to moście przechodzi obecność ku kiedyś? Jakim to musem zmusza się wzniosłość ku niskości? I co znaczy, że największej nawet wyniosłości — w górę jeszcze róść? —
Oto równo i spokojnie stoi teraz waga: trzy ciężkie pytania rzuciłem na nią, trzy ciężkie odpowiedzi dźwiga druga szala.