szukiwań i znajdywań mistrzyni jedyna! Któż więc ciebie raz nie kochał, wichrolotny trzpiocie, ty niewinna, z okiem dziecka — ladaczna dziewczyna!
Dokąd ciągniesz mnie niestatku, dokąd niesfornico? Jużeś prysła, zło niewdzięczne, uroczne ty lico?
Wciąż za tobą błędny tańczę, pląsam w każdy ślad. Gdzie jesteś? — mów! I rękę daj! Choć palec podaj mi na zwiad!
Tu haszcze wokół są i jamy: zbłądzenia czuję lęk! — Hejże, stój! I słysz: jak warczy skrzydło sów i nietoperzy sięg.
Sowo ty! — nietoperzu! Więc zwodzić chcesz mnie? — mów! Tych skoleń i brzechotań nabyłaś snadź od psów!
I już w uśmiechu ślesz swych ząbków błysk perlisty; a złe się ku mnie oczy rwą z pod grzywy twej falistej!
Hej, radosny to jest tan poprzez turnie wschwał: jam łowcą! Chcesz psem mi być, czy kozicą skał?
Chyżo więc! Złośliwa kozico, skacz na skalny próg! — Biada mi! W skokach tych szalonych zwaliłem się z nóg!
Spojrzyj na mnie, o niestatku: do nóg powalony, błagam, abym ciebie — w milsze wywiódł strony!
— na miłosne wywiódł szlaki, na barwisty łan, na jeziora ciche brzegi, na ryb złotych tan!
Bardzo widzęć umęczoną: — tam na dole zorze płoną, owce pasą się: wszakże śni się tak rozkosznie, kiedy pastuch hen, rozgłośnie na fujarce dmie.
Bardzoś widzę umęczona! Opuść tylko swe ramiona, ogarnij mą szyję. Lecz gdy pragniesz, — mojej wody, wiem niestety, tej ochłody warga twa nie pije! —
— O przeklęty giętki wężu! — Prysłaś, skrętna czarownico! Na mej twarzy, po twych dłoniach dwie czerwone plamy świecą!
Już znużyły mnie zaprawdę pasterki fletniowe! Teraz wiedźmo opiewana, krzycz-że, co się zowie!
W śmig biczyska pląsająca, zaśpiewać mi chciej! Swegom bicza nie zapomniał? nie zapomniał! — Hej!“ —
Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/293
Ta strona została przepisana.