„Teraz wszystko pójdzie wspak!
„Biada! biada! Nigdy świat nie zmarniał tak!
„Rzym dziewką, i dziewek zamtuzem się zdał,
„Rzymu Cezar bydlęciem, Bóg — żydem się stał!“
Na tych rymach Zaratustry paśli się królowie; zaczem król po prawej rzecze: „O, Zaratustro, jakżeśmy dobrze uczynili, wybrawszy się w drogę, aby ciebie ujrzeć!
Albowiem wrogowie twoi pokazali nam obraz twój w swojem zwierciadle: oto spojrzałeś ku nam maszkarą djabła szyderczego: tak iż przestraszyliśmy się ciebie.
Lecz na cóż się to zdało! Przypowieści swemi zapuszczałeś raz po raz żądła w uszy i serca nasze. Aż wreszcie rzekliśmy: cóż z tego, jak on wygląda!
Słyszeć go musimy, tego, co poucza: „winniście miłować pokój, jako środek ku nowym wojnom, zaś krótki pokój bardziej, niż długi!“
Nikt tak wojowniczych słów nie głosił: „cóż jest dobre? Dobrze jest mężnym być. Dobra to wojna uświęca każdą rzecz“.
O Zaratustro, ojców naszych krew zawrzała w ciałach naszych na te słowa: była to mowa wiosny do starych kadzi winnych.
Gdy miecze migotały, jak krwawo-plamiste węże, wonczas to ojcowie nasi życiu radzi bywali; każdego pokoju słońce zdawało im się mdłe, gnuśne, zaś długi pokój rodził srom.
Jakże wzdychali oni, ojcowie ci nasi, gdy oglądali na ścianach białolśniące wyschłe miecze! I jako miecze, tak krwi wonczas łaknęli. Bo krwi miecz łaknie i błyskami tej żądzy płonie“. — —
— Gdy królowie tak oto o szczęściu ojców swych mówili