— Tu jednak Zaratustra dłużej pohamować się nie zdołał, pochwycił kij i począł z całych sił bić biadającego. „Zaprzestań! wołał z jadowitym śmiechem, zaprzestań, ty aktorze! Ty fałszerzu! Ty łgarzu z gruntu! Poznaję ja ciebie!
Zagrzeję ja ci wnet nogi, ty zły guślarzu, znam się dobrze na tem, jak takich — zagrzewać!“
— „Daj-że pokój, rzekł starzec i skoczył na nogi, nie bijże, Zaratustro! Czyniłem to tylko dla igraszki!
To wszystko należy do mojej sztuki; ciebie samego na próbę wystawić chciałem, gdym ci tę próbę zadawał! I, zaprawdę, przejrzałeś mnie nawskróś!
Lecz i ty oto — dałeś mi próbę samego siebie: twardy jesteś, mądry Zaratustro! Twardo bijesz swemi „prawdy“, twój drąg wymusza ze mnie — tę oto prawdę!“
nawiasach: elita francuska interesowała się tą premjerą nie mniej od niemieckiej: dość chyba wspomnieć tu bodaj tylko Baudelaire’a i Viliers-de-Lisle Adama). — Ślady tego zawodu Nietzschego przebijają w innych częściach Zaratustry, jednak w szlachetniejszym bądź co bądź tonie. Patrz: „Pieśń grobową“ (str. 127): „...wówczas podmówiliście najdroższego mi śpiewaka. I oto wszczął pieśń ohydną, zahuczała mi w uszach jako głuchy róg. Śpiewaku morderczy! złośliwości narzędzie! ty najniewinniejszy!.. Zamordowałeś nutą swoją me natchnienie. W tańcu tylko wypowiadać potrafię przenośnie rzeczy najwyższych: i oto ma najwyższa nadzieja utkwiła w członkach mych niewypowiedziana i nie wyzwolona“.
Tedy Wiłę całego należy przyjmować z pewnemi zastrzeżeniami, jak prawdopodobnie i te inne typy „ludzi wyższych“, na ogół nieco obcych dla czytelników cudzoziemskich, nie znających stosunków śród intelektualistów niemieckich, zwłaszcza ze sfer akademickich. Po za korowodem tych karykatur obojętnych, składa się część IV-ta już tylko z powtarzań rzeczy, powiedzianych w poprzednich częściach i mocniej i świeższym tonem. Do „Zaratustry“ powracał Nietzsche, śród prac innych, w ciągu lat kilku; pierwsze wydania nie zawierają tej części IV-tej, która nie jest bynajmniej arcydzielną częścią całości. (przyp. tłóm.)