Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/354

Ta strona została przepisana.

„Wy rozpaczający! Dziwni wy ludzie! Więc to wasz krzyk słyszałem? Teraz wiem wreszcie, gdzie szukać tego, któregom daremnie dzień cały poszukiwał: gdzie szukać człowieka wyższego: —
— w mej własnej jaskini siedzi ów człowiek wyższy! Lecz czemuż ja się dziwię! Czyż nie przywabiłem go tu sam, obiatą miodową i podstępnem wabieniem swego szczęścia?
Lecz zda mi się, że do wspólnego towarzystwa mało wy się nadajecie, serca obciążacie sobie wzajemnie, wy ratunku wzywający, siedząc tak oto społem? Winien przyjść tu ktoś, — co was znowu śmiać się nauczy; dobry i wesoły kuglarz, tancerz, wietrznik i trzpiot, stary sowizdrzał przyjść tu winien: — i cóż wy na to?
Wybaczcież mi, rozpaczający, że tak lichemi przemawiam do was słowy, niegodnemi, zaprawdę, takich gości! Lecz nie odgadniecie chyba, co me serce tak zuchwałem czyni: —
— wy to sami sprawiacie i widok wasz, darujcież mi! Każdy bowiem staje się odważny, gdy na rozpaczającego spogląda. Dodawać otuchy rozpaczającemu ku temu każdy wydaje się sobie dostatecznie silny.
I mnie oto obdarzyliście tą siłą, — dobry to dar, zaprawdę, czcigodni moi goście! Rzetelny gościniec! Nie gniewajcież się więc, że wam swoje dary ofiaruję.
Moje to państwo i moje panowanie: wszakże co mojem jest, tego wieczora i nocy tej do was również należeć winno. Me zwierzęta niech wam usługują: ma jaskinia niech będzie dla was miejscem wytchnienia!
W domu i siedlisku mojem nikt rozpaczać nie powinien, w swojej dziedzinie strzegę każdego od złych jego zwierząt. I oto rzecz pierwsza, którą wam ofiaruję: bezpieczeństwo!
Wtórą zaś jest: mój mały palec. Wszakże, gdy jego już macie, bierzcież i dłoń całą, hejże! bierzcież i serce w dodatku! Witam was, witam, goście i przyjaciele!“
Tak rzekł Zaratustra i śmiał się pełen miłowania i złośliwości. Po tem powitaniu skłonili się goście powtórnie i mil-