Strona:Nietzsche - Tako rzecze Zaratustra.djvu/396

Ta strona została skorygowana.

nowcach? Oczywistość uczy tego, o Zaratustro, — twego istnienia oczywistość!“
— „Zwracam się wreszcie i do ciebie, rzekł Zaratustra do najszpetniejszego człowieka, który wciąż jeszcze na ziemi leżał i wyciągał ramię do osła (poił go winem w ten sposób). Mów, ty niewysłowiony, cóż ty czynisz!
Zdasz mi się przeistoczony, oko twe płonie, płaszcz wzniosłości spoczywa na tobie: cóżeś ty czynił?
Zali prawdą jest, o czem oni mówią, żeś ty go do życia powołał? I po co? Czyż nie był on już całkowicie dobity i pokonany?
Sam wydajesz mi się wskrzeszony. Cóżeś ty czynił? Pocóżeś nawrócił? Pocóżeś siebie nawrócił? Mów­‑że, ty niewysłowiony!“
„O Zaratustro, odparł najszpetniejszy człowiek, jesteś nicponiem!
Czy ten żyje, czy odżył, czy też umarł całkowicie, — któż z nas dwu, pytam się ciebie, lepiej wie o tem?
To tylko wiem, — a od ciebie, o Zaratustro nauczyłem się tego: kto najpewniej zabić chce, ten się śmieje.
„Nie gniewem, lecz śmiechem się zabija“, — tak rzekłeś ongi. O Zaratustro, ty skryty, ty burzycielu bez gniewu, niebezpieczny tyś święty! jesteś nicponiem!“

2

Wówczas Zaratustra, zdziwiony nawałem tych złośliwych odpowiedzi, cofnął się żywo ku wrotom swej jaskini i, zwróciwszy się do gości, krzyknął mocnym głosem:
„O, wy sowizdrzały i figlarze! Czemuż to udajecie przede mną i ukrywacie się tak!
Jak to każdemu z was serce teraz dygocze z rozkoszy i złośliwości, że staliście się znowuż jak dzieci, to jest pobożni, —
— żeście robili znów to, co dziatwa czyni, żeście się modlili, ręce składali i „Panie Boże!“ powtarzali!