O MIŁOŚCI BLIŹNIEGO
Tłoczycie się koło bliźnich i macie piękne słowa na to. Ja zaś powiadam wam: to wasze ukochanie bliźnich jest złem umiłowaniem samego siebie.
Pierzchacie ku bliźnim przed samymi sobą i pragniecie cnotę z tego uczynić: przezieram nawskróś tę bezlicowość waszą.
Starsze jest ty, niźli ja, nadto ty uświęcone już zostało, ja zaś czeka wciąż jeszcze na uświęcenie: i oto garnie się człowiek ku bliźniemu.
Wzywałżbym ja was ku miłości bliźniego? Wolę stokroć podmawiać was ku ucieczce od najbliższych i umiłowaniu najdalszych!
Ponad umiłowaniem najbliższych stoi miłość ku najdalszym i przyszłym; a bardziej jeszcze, niźli umiłowanie człowieka, waży mi ukochanie rzeczy i zwidów.
Zwid, co przed tobą majaczy, o bracie mój, jest stokroć piękniejszy od ciebie; czemu ty ciała i krwi swojej jemu nie oddasz? Lecz ty oto lękasz się widma tego i pierzchasz ku bliźniemu.
Z samymi sobą podołać nie zdołacie, siebie niedość umiłowawszy, i oto pragniecie zwieść bliźniego ku ukochaniu was i ozłocić siebie tem jego zbałamuceniem.
Pragnąłbym, abyście wreszcie ścierpieć nie mogli żadnych bliźnich ani ich sąsiadów, wonczas musielibyście we wnętrzu swem stworzyć przyjaciela dla się i jego serce pałające.
Zapraszacie sobie świadka, ilekroć dobrze o sobie mówić pragniecie; a gdyście go podeszli i zwiedli ku temu, że dobrze o was sądzi, mniemacie i wy dobrze o sobie.