Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 06 - Litwa.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

Przyjmijcie je, bogowie nieśmiertelni!
Na polanie panowała głucha cisza: jeszcze nie rozumiano słów wodza.
Lecz oto bracia biorą się za ręce i zgodnie postępują w stronę stosu. Chór kapłanów zaczyna pieśni obrzędowe, — na stosie rumak zarżał. — Więc to prawda?
Tak, oto wchodzą po stopniach spokojnie, jak gdyby wstępowali do mieszkania bogów. Kapłani niosą już ogień święcony, płaczki zawyły głośno, i jęk przeleciał po całej polanie:
— Wajdewutis! Wajdewutis! — zaszlochały tłumy.
A bracia stali już na szczycie stosu: w białych szatach, z długiemi białemi brodami, w zielonych wieńcach, z uśmiechem na twarzy i wielkim blaskiem w oku.
— Za przyszłość Litwy przyjmijcie, bogowie, życie nasze w ofierze! — zawołali społem, wznosząc ręce ku niebu.
Podłożono ogień.
Na polanie panowała niema cisza: bogom nie można żałować ofiary.
Tylko wicher dął silnie, szamotał płomieniem, szarpał dym czarny i rozmiatał iskry; — to znów z potężną siłą wzbijał słup ognia ku górze.
Aż ucichł śpiew kapłanów i lamenty płaczek, na miejscu stosu żar błyska w popiele, a duchy wielkich mężów uleciały w tajemniczą krainę wieczności.