Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 06 - Litwa.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

Ciągną szeregi krzyżowe niezliczonymi tłumami;
Już od gór zaniemeńskich echo do Kowna zanosi
Wojska mnogiego hałasy, chrzęst broni, rżenia rumaków.
Jak mgła spuszcza się obóz, błonia szeroko zalega.
Tu i owdzie migocą naczelnych proporce,
Jak łyskania przed burzą. Niemcy stanęli na brzegu,
Mosty po Niemnie rzucili. Kowno dokoła obiegli.
Dzień w dzień od taranów walą się mury i baszty,
Noc w noc miny burzące kopią się w ziemi jak krety,
Pod niebiosami ognistym wznosi się bomba polotem,
I jak sokół na ptaki, z góry na dachy uderza.
Kowno w gruzy runęło, — Litwin do Kiejdan uchodzi;
W gruzach runęły Kiejdany, — Litwa po górach i lasach
Broni się. Niemcy dalej ciągną, plądrując i paląc.[1]

(A. Mickiewicz).

A po takim napadzie Kiejstut spieszy z odwetem.
Raz podczas ciemnej nocy uderzył z nienacka na pograniczny zamek Johanisburg i zdobył go po krótkiej walce. Upokorzona, złamana załoga oczekiwała śmierci; — czegóż się spodziewać mogła? Nie oszczędzała w boju napastników, i wielu z nich poległo, — inni mścić się będą.
Pośród płonących pochodni sosnowych wchodzi zwycięzca na czele swych szyków do zdobytego grodu.
— Śmierć Krzyżakom! łupieżcom! — wołają Litwini, uniesieni trjumfem, pomni na śmierć braci, na wszystkie krzywdy. — Biada pokonanym!

Wtem występuje starzec, okryty bliznami,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Fragment poematu „Konrad Wallenrod“.