Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 06 - Litwa.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

ranny w ostatniej walce, i staje przed księciem. To komtur Otto, dowódca załogi.
Odrzucił pancerz, nagą pierś odsłania.
— Zabij mię — rzecze — bom twój wróg, dowódca, — przebacz tym, co pełnili tylko me rozkazy!
Kiejstut spojrzał na starca, na swoją drużynę, — milczał przez chwilę.
— Litwin pokonanego wroga nie dobija, nieprawdaż, bracia-towarzysze moi? — Idź wolno. — Czterech ludzi zabrać ci pozwalam, boś ranny i potrzebujesz opieki. — Nie przyszliśmy mordować, — nikt węcej[1] nie zginie.

Komtur odjechał, błogosławiąc wroga, — pośród załogi znaleziono braci: wielu Prusaków, Litwy, wziętej do niewoli.



W ciągłych zapasach Kiejstut kilkakrotnie wpadał w moc nieprzyjaciół, był więźniem krzyżackim.
Wówczas dziękczynne odprawiano modły, w Malborgu brzmiały dzwony i śpiewy w kościołach, trjumfuje mistrz wielki, radość i trjumf w Zakonie: największy wróg w ich mocy. Litwa bez obrony.
A Kiejstut w lochu ciemnym, w bezpiecznej warowni, pod silną strażą, zda się — ukryty przed światem.

Załamał ręce, zwiesił ponure oblicze: — taką moc czuje w sobie, taką moc olbrzyma, — ale nie zburzy tych murów kamiennych, zamknięty — zginie. A tam sił tak trzeba!

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – więcej.