Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 08 - Jagiellonowie.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

I wnet tą drogą, niby złota rzeka, płynąć zaczęły skarby nieprzebrane, bogacąc kraj i zdobiąc, podnosząc oświatę, bo człowiek możny zawsze więcej światła pragnie.
Skądże te skarby? — Gdańsk nam to opowie dziś jeszcze, po tylu latach. Patrzmy, co statków ładownych na Wiśle, co spichrzów, składów na jej wysokim brzegu. Płynie złota pszenica, chlebne żyto, len, drzewo, futra, miód, wosk, co kraj posiada, wszystko wysyła za morze, a w zamian bierze wyroby kosztowne, złotogłów, cienkie sukno, wełnę, adamaszki, wyroby złote, srebrne i dukaty.
Dukat zawsze potrzebny: wiele dostać można za złoto.
Choć nie wszystko.
Pod wpływem złota zmienia swą postać kraj cały: miejsce dworków zajmują bogate pałace, miejsce ugorów — złote łany zboża; paszcze padają pod siekierą drwala, a na ich miejscu kołyszą się fale pszenicy; w ogrodach krzewy, rośliny zamorskie; na strojach jedwab błyszczy, puszy się aksamit; znać dostatek w dworach szlacheckich i pałacach magnatów.
A w chacie?
W chacie więcej roboty, ale jeszcze niema ucisku. Pan więcej obsiewa pola, kmieć musi je obrobić, zabierają mu na to jeden dzień w tygodniu.
Później będzie gorzej; zbudzi się chciwość, zapanuje wyzysk, nie wszystkim oddech morza przyniósł skarby w darze. Ale za pierwszych Jagiellonów jeszcze kmiecie nieraz szczęśliwsi byli