Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 11 - Wazowie.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

wpław do rzeki, inni daremnie zastępują drogę, chcą przemocą powstrzymać pierzchających — wśród ciemności wre walka, bucha płomień, wzmaga się zamieszanie.
Zrozumiał stary hetman, że wybiła ostatnia godzina. Zginąć trzeba, byle nie dopuścić hańby. Zostanie w dziejach klęska pod Cecorą, lecz nie cecorska hańba.
Każe bić w bębny, zapalić pochodnie, obchodzi obóz, aby widzieli go wszyscy. Hełm odrzucił, nie myśli dłużej chronić głowy, tu ją wróg zrąbać musi, by pójść dalej.
Syn i synowiec idą obok niego — komu nie zbrakło serca, niech się łączy z nimi, niech odda życie za cześć ojczyzny i wiarę.
Poznał i nieprzyjaciel, co się dzieje w polskim obozie: z krzykiem uderza na złamany tabor, rozprzężony własnemi rękami obrońców.
Wszczyna się krótka walka. Jeden z rotmistrzów nadbiega z pośpiechem, konia dla hetmana wiedzie.
— Uchodź, panie, twe życie potrzebne dla kraju.
— Tam miejsce wodza, gdzie wojsko umiera — odpowiada Żółkiewski i przebija konia, bo pieszo walczyć trzeba.
W tej chwili otaczają go hufce tureckie — cięcie miecza pozbawia go prawicy, która dźwigała szablę do ostatniej chwili, inny cios godzi w odsłoniętą głowę, syn ciężko ranny pada i zostaje wzięty do niewoli, giną najmężniejsi, reszta pierz-