Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

śmieją się, nie rozmawiają, i tak okropnie smutni. I jej też smutno bardzo.
Westchnęła cichuteńko — bo nie chce im przysparzać troski — ale — tak jej ciężko na duszy, tak ciężko. Niedawno w królewskim zamku, tam, w Warszawie, a potem tyle dni, tyle miesięcy między obcymi ludźmi, w obcych zajezdnych domach... czy to zawsze tak będzie? Przecież tam w Polsce mają swoje własne dwory i zamki i pałace, piękne lasy i łany zboża, przecież tamto ich własne?...
Ich własne, a wszystkiego im brakuje. Niema służby, prócz paru wiernych dworzan; niema szat pięknych ani ciepłych sukien, chociaż na dworze zima; nawet jedzenie takie niedobre, tak mało — nie tak, jak było w domu. Ona wie już dlaczego: — ojciec nie ma pieniędzy. Tak, tak: nie ma pieniędzy. Sama widziała, jak matka odcięła od kontusza parę kosztownych guzów i kazała je sprzedać, aby było na chleb i mięso. Widziała to sama. A obcy ludzie nic nie dadzą bez pieniędzy — więc cóż się z nimi stanie?
Pewnie o tem tak myślą wciąż ojciec i matka.
Nie myliła się młoda Marja — położenie króla-wygnańca było ciężkie i bardzo smutne. Karol XII został pokonany przez cara Piotra w bitwie pod Połtawą i mimo rany, uciekł konno z pola bitwy, by nie dostać się do niewoli. Wtedy od razu zmieniło się wszystko: trzeba było uciekać także nietylko z królewskiego zamku, ale z kraju, bo August wkroczył zaraz z wojskiem saskiem, a Piotr Wielki podążał mu na pomoc.