Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Spełniły się przeczucia wojewody, o których mówił niegdyś Karolowi: oto dziś nie miał ani ziemi własnej, ani dachu nad głową. Musiał korzystać z łaski obcych ludzi, z gościnności wrogów Augusta lub przyjaciół Karola XII. Na niezbędne potrzeby sprzedawał klejnoty, jakie udało mu się zabrać z sobą: drogie kamienie, pierścionki, zapinki, a gdy tego zabraknie... Jego jedyna, ukochana córka jest dziś ubogiem, bezdomnem dziewczęciem.
Lecz czyż podobna, aby nic się nie zmieniło i tak zostało zawsze?...
Może się zmieni kiedyś, lecz czy on dożyje? Jakiż los żonie i dziecku zgotował! Tyle listów już wysłał do przyjaciół, wzywając ich pomocy, a odpowiedzi znikąd. Czyż ma czekać cierpliwie, aż kawałka chleba zabraknie?
Jakieś kroki słychać w sąsiedniej komnacie, szczęk broni i rozmowę — ktoś przyjechał.
Wszystkie spojrzenia zwróciły się ku drzwiom, w których ukazał się wierny dworzanin, towarzysz ich wygnania i niedoli, oznajmiając o przybyciu posłów jegomości króla szwedzkiego.
Dwaj młodzi ludzie w stroju cudzoziemskim głębokim ukłonem powitali króla.
— Jakież nowiny przynosicie mi, panowie? — spytał Leszczyński z ożywioną twarzą.
Najjaśniejszy panie — odezwał się starszy — pan nasz, Karol XII, wrócił nakoniec do Szwecji po wielu trudach i niebezpieczeństwach i natychmiast wysłał nas tutaj, aby zapewnić waszą królewską mość, iż los W. K. M. jest pierwszą jego