Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

stroje, kosztowne potrawy, ona myślała o tych, co nie mają chleba dla głodnych dzieci, ciepłej odzieży i własnego kąta, gdzieby odpocząć mogli spokojnie po pracy.
Zapragnęła pomódz tej nędzy, chciała ją poznać z blizka.
W skromnej sukni, w towarzystwie zaufanych dworzan zwiedziła ubogie dzielnice Paryża, weszła do ubogich mieszkań, i serce jej wzruszyło się głęboko.
O ile mogła, teraz odsuwała się od zabaw dworu, a zarazem od męża, który nie rozumiał i nie chciał rozumieć jej uczuć, a przeznaczone na stroje pieniądze rozdawała cierpiącym i ubogim.
Kazała wszystkich dopuszczać do siebie, i nikt nie odchodził bez pomocy i dobrej rady. To też wkrótce zabrakło jej pieniędzy.
Co tu począć? — Zaczęła żałować dla siebie na najmniejszy wydatek, odmawiać sobie już nietylko przyjemności, ale koniecznych potrzeb. Wyrzekła się zupełnie strojów; w sukniach, jakie nosiła, nie mogłaby się nawet pokazać podczas zabaw na królewskich pokojach; jadała bardzo skromnie; pożyczała pieniędzy.
Ojciec jej, król Stanisław lotaryński, przeznaczył jej na dobroczynność roczną pensję. Przyjęła ją z wdzięcznością, lecz i to nie wystarczało: niepodobna nakarmić wszystkich głodnych, i królewski skarbiec na to nie wystarczy, jeśli tylko jałmużną ratować chcemy nędzę.
Marja Leszczyńska robiła, co mogła. Sprzedała i pozastawiała klejnoty, zamiast drogich ka-