Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

grał proces, przekupiwszy sędziów, dość że zabrał i kwita. Szlachcic zrozpaczony podaje skargę do samego króla, bo król właśnie przyjechał do Warszawy. Zobaczysz, panie Brühlu, że jest sprawiedliwość i na ciebie: król nikogo przecież krzywdzić nie pozwoli, gdy się dowie o twoich sprawkach.
Król przyjął łaskawie skargę, skinął głową, wysłuchał, nie rozumiejąc, o co chodzi, i obiecał, że się tem zajmie.
Zajął się, bo go wzruszyła strapiona twarz człowieka. Wezwał Brühla i kazał sobie wytłumaczyć, czego ten biedak żąda.
Przeczytał Brühl, pomyślał, uśmiechnął się z dobrocią i powiedział, że pożar zniszczył szlachcicowi wioskę, więc prosi o pomoc w drzewie, aby się mógł odbudować.
I dobry król natychmiast kazał mu z królewskich lasów wydać sto pięknych dębów, ażeby się pocieszył i wiedział, że król słowa dotrzymuje.

Ale wkrótce samego króla wypędzono z jego dziedzictwa, z ukochanej Saksonji, a właściwie uciekł przed Fryderykiem II, królem pruskim, i chcąc nie chcąc, musiał zamieszkać w Warszawie.
Stało się to takim sposobem.
Przypomnijmy sobie, jak to niegdyś Kazimierz Wielki odstąpił Śląsk Czechom za zrzeczenie się królów czeskich prawa do korony polskiej. Po wielu latach Czechy zagarnęła Austrja, więc i Śląsk także do Austrji należał. Zapomniano pra-