Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 14 - Kościuszko - Książę Józef.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.

Pułki polskie przebiega nagle wieść radosna: Berezyna!
Jakby mróz zelżał, — jakby chleb rozdano — przybyło wszystkim otuchy i siły.
Berezyna! — Tam za nią ocalenie! Tam rodacy życzliwie powitają swoich, tam nakarmią, odzieją, tam ciepły spoczynek pod dachem. Byle przez Berezynę!
O, już ją widać w dali! Cóż to? płomień? — Nieprzyjaciel most spalił.
Tu ich otoczy, — już się nikt nie wymknie, — tu wszystkim jeden grób.
O nie! Ostatkiem siły przedrą się na tamtą stronę. Kiedy nadzieja świta, sił przybywa. Mosty zbudować można, ataki odeprzeć, — przejdziemy!
Nad Berezyną wre praca i walka: ci, którzy walczą, osłaniają pracę. Dwa mosty zbudowano, rzeka, skuta lodem, także ułatwia przejście, kiedyżby te tysiące przeszły po wązkich mostach?
Więc słabsi, najtrwożliwsi, ranni, kobiety, dzieci już przeprawiają się na tamtą stronę, — to też ulga dla niedobitków: łatwiej o karność, porządek w obozie.
Armja czeka na mosty i pułki nadciągające, najbardziej wycieńczone i zniszczone. Musi czekać dni kilka.
Na ogniskach płoną karety i wozy, rozbierają na drzewo opuszczone domy: ogrzać trzeba się przedewszystkiem.
Dokoła ognisk kupią się żołnierze, wyciągają wychudłe ręce do płomienia, owinięte szmatami,