Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 16 - Królestwo Polskie 1815-31.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

niejszych chwil przeszłości: niech jaśnieją jak gwiazdy przyszłym pokoleniom.
Dar poety kraj cały przyjmuje radośnie; dorabiają do niego muzykę i śpiewają o Piaście, Chrobrym, Łokietku, Żółkiewskim, Sobieskim, księciu Józefie, — śpiewa młodzież w salonach i po wiejskich dworach, i mocniej biją serca na wspomnienie chwały, a obraz klęski łzy z oczu wyciska.


Czy to już cały obraz?
Niezupełnie.
Drży i wścieka się tchórz-tyran w Belwederze, na Saskim placu rozgrywają się sceny okropne, pracują w domu Staszyca uczeni, jęczą u Karmelitów więźniowie, a w królewskim zamku staje czasem cesarz, odbywają się sejmy, bo mamy przecież konstytucję.
Bardzo to różne sejmy od tych dawnych. Zbierają się posłowie, kiedy „król“ pozwoli, i wolno im mówić o potrzebach państwa, lecz broń Boże niewszystko. Nie do nich dziś należy prawodawstwo, i tak wiele swobody, że mogą zastanawiać się głośno nad projektami rządu. A zresztą i bezpieczeństwo zbyt śmiałego posła niebardzo pewne na tym sejmie.
Ale i to niewszystko.
W miejsce dawnej Szkoły Rycerskiej wódz najwyższy wojska polskiego założył w Warszawie Szkołę Podchorążych. Musi przecież kształcić sobie oficerów. Chętnie się tutaj garną bracia i synowie walecznych legjonistów, gdyż wierzą, że Ojczyźnie trzeba służyć orężem. Co oni czują i myślą?
Łatwo zgadnąć, co wre i kipi w młodych duszach. Ponurem okiem patrzą na plac Saski, z boleścią spoglądają w stronę Leszna, ściskają oręż, który mają w ręku, i w stronę Belwederu groźne rzucają spojrzenia. Czyż długo mają milczeć i cierpieć bezczynnie? patrzeć na okrucieństwa, na komedję sejmu, intrygi Nowosilcowa i obłudne zbrodnie?
Czy długo?