Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 16 - Królestwo Polskie 1815-31.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dzieci! Szaleńcy! Coście uczynili!
— Prowadź nas do zwycięstwa!
— Do zguby.
Proszą, błagają. Opór ich rozdrażnia. Jakto! Polacy przeciw nim? z tyranem?
Jeszcze wzywają, proszą.
Nakoniec strzał pada.
Jednego zabijają przez pomyłkę, nie dosłyszawszy nazwiska.
W taki sposób zginęło siedmiu podczas marszu. Droga do arsenału krwią polską znaczona.
Tam rozpoczyna się walka.



Noc zapadła, pochmurna noc listopadowa, w ciemności wicher wyje pieśń zagłady, — ale dla kogo?
Powstanie opanowało część stolicy, więźniowie od Karmelitów wypuszczeni, arsenał zdobyty, broń rozdana, mieszczaństwo zbroi się z zapałem.
W mieście porządek: bank, gmachy rządowe, więzienia kryminalne — pod wojskową strażą.
Książę Konstanty z wojskiem rosyjskiem w Alejach Ujazdowskich. Ma przy sobie jeden pułk polski, który na pierwsze wezwanie pospieszył. Książę ochłonął z przerażenia, lecz nie wie, co czynić. Nie chce, czy nie śmie zaczepiać powstańców, — wyczekuje.
Zwycięzcy biwakują na ulicach. Na placach rozpalono ognie, przy nich obozują żołnierze i cywilni pod bronią. Słychać gwar rozmów, pieśni:

Hej, Chłopicki, wojak, dzielny, śmiały,
Powiedzie naszych zuchów w pole zwycięstw, chwały!

Huk armat, szczęk pałaszy,
Moskala wnet odstraszy,
Hej, bracia, w imię Boże,
Bóg nam dopomoże!


— Niech żyje Chłopicki!
— Niech żyje Lelewel!