Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 18 - W dolinie łez. Od r. 1863-1901.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

dują jedynie na targu i rozmawiają z nimi o jajach, maśle i kartoflach.
Lecz ciekawsi robią wycieczki do wiosek, zwiedzają zniemczone miasteczka. Lud ich wita wszędzie jak swoich, rozmawia bardzo chętnie, lubi czytać, pyta o książki polskie, radby ich mieć więcej i dowiedzieć się o tych Polakach, co to niby już wyginęli, a jednak ciągle przyjeżdżają i mają dużo pieniędzy.
Jakże tam teraz w Polsce wygląda?
Inteligencja także jest, żyje, pracuje, chociaż bardzo ostrożnie, żeby nie zgubić wszystkiego. Wydają książki, pisma, walczą w kościele i w szkole, aby przechować w duszach ludu „święty ogień“. I oni mają wiarę w odrodzenie. Więc czuwać pragną, by tlała iskierka, aż wybije lepsza godzina.
Tymczasem zakładają banki polskie, spółki, sklepy, łączą ludzi w różne kółka, gdzie można budzić i żywić nadzieję.
Radośnie zawiązują stosunki z Warszawą, takie sobie, prywatne, przyjacielskie. W zimie zjadą Kaszubi do Warszawy, z różnych wsi i okolic. Na podróż się znajdzie, bo to ludzie biedni, sami nie mają za co. Tam zobaczą, — czy Polska jest i jaka? jacy to owi Polacy w Warszawie? co myślą?
Warszawa jest gościnna, więc przyjezdni znajdują serdeczne przyjęcie: mieszkają u inteligencji zamożnej, bo to ma dla nich znaczenie; urządzają dla nich zabawy, przyjęcia, teatr amatorski, gdzie widzą odpowiednie sztuki, — żywe obrazy, pouczające o przeszłości; zawiązuje się korespondencja, wzajemny stosunek. Powstaje stowarzyszenie, popierające narodową pracę na Pomorzu.
Zbudziło się tam życie.

To samo można powiedzieć o Śląsku. Już w XIV wieku oddany Czechom przez Kazimierza, Wielkiego, wraz z nimi dostał się w ręce niemieckie, i zdawało się, że zniemczał zupełnie.