Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/06

Ta strona została uwierzytelniona.
Wojna japońska.
(1904 — 1905).

„O ty orle, ty orle nasz biały,
Na dalekie leć niwy i pola,
Mów tym sercom, co we łzach omdlały
Że się kończy wiekowa niedola!“

M. Konopnicka.

Wojna! wojna! — radośnie powtarzają usta Polaków, jeszcze cicho, ale z uśmiechem nadziei. Wojna oczekiwana, upragniona! Wszyscy wierzą, że ona zburzy tę pozorną potęgę białego cara, której się świat obawia. I wszyscy ujrzą, że ten groźny kolos z żelaza i złota ma gliniane nogi, na których się utrzymać nie może.
Więc radośnie biją wszystkie polskie serca — nie, niewszystkie: obok radości — rozpacz.
Rozpacz wzywa ratunku, bo zabierają rekruta. Nasi synowie, ojcowie i bracia pójdą ginąć za sprawę wroga na obczyźnie, na drugim końcu świata, z ran, nędzy, głodu, tęsknoty do kraju. Będą tam umierali tysiącami, na rzeź przeznaczeni, mięso ludzkie.
Straszne. Gorętsi chcą wybuchnąć i nie dać rekruta; kobiety rzucają się na szyny przed pociągiem, — ale cóż to pomoże? Rosja dość jeszcze silna, aby tu, tak blisko, przywrócić porządek i zmusić do spełnienia swojej woli. Jeszcze dość silna. Giną w nierównej walce jednostki i garstki, krople krwi naszej. Ha, wolą zginąć tu, na własnej ziemi.
Inni mówią: — Nie płaczcie: z krwi wyrośnie wolność, wybiła dla Rosji stanowcza godzina.
Polacy tego pragną, ale i wśród Rosjan wielu w to wierzy i gotuje się do czynu. Rosja zajęta wojną daleką i trudną (choć opowiada, że nieprzyjaciela zarzuci wielkiemi czapkami, w jakie swoje wojsko ubrała), nie będzie miała siły stłumić innej walki, która obali carat, da ludziom prawa i swobodę, uwolni pracujące klasy od wyzysku możnych bogaczy.