Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

nie wszystko, kraj cały. Pozostają zgliszcza, kominy, pustynia. Dym opadł i odsłonił mrowie ludzi. Idzie na wschód obóz olbrzymi: wozy, ludzie i bydło, cała karawana, z tysięcy głów złożona, bezdomna, otoczona przez wojsko, Kozaków, pędzona nahajkami i groźbami.
Tam dalej las zielony, złote kłosy oczekują rąk żniwiarza, — lecz zamiast sierpa iskra na nie spada, znowu wybucha płomień, rozlewa się wokół. A na drodze lud klęczy w boleści, w rozpaczy, ręce wznoszą ku niebu, — to przypadają znów do matki-ziemi, czoła nurzają w prochu, objąćby ją chcieli w uścisk nierozerwalny. Kozactwo bodzie koniem, uderza nahajką, przekleństwa zagłuszają szloch i jęki.
Dym opadł, wkoło zgliszcza, nowa gromada ludzi dąży na wschód, coraz większe, większe rzesze. Piętnaście wieków nie widziała Europa podobnej wędrówki narodów.
Wszystkie drogi, całe ogromne przestrzenie zalewają te hordy wędrujące. Dokąd? Dlaczego? Po co?
Drogi zbróżdżone tysiącami wozów, pola depczą tysiące, tysiące stóp ludzkich. Idą i jadą, dzieci, bydło i dobytek, psy wyją, krowy padają na drodze, dzieci płaczą, matki szlochają, tam umiera jakieś maleństwo, przysypują je ziemią w dołku tuż przy drodze...
Na noc rozkładają się wielkim obozem, płonie tysiące ognisk, ludzie siedzą, odpoczywają, gotują pożywienie, karmią dzieci i zasypiają pod gwiaździstem niebem lub — na słocie i deszczu.
To też mogiły dzieci znaczą ślad przebytej drogi, dziesiątki ich, setki, tysiące.
Upływają dnie i tygodnie: wciąż idą. Polska ziemia pozostała hen, za nimi, — pustynia. Weszli w kraj obcy, zielony i świeży, bogaty, nie skazany na zagładę ognia, lecz oni śmierć mu niosą. Wyczerpały się zapasy żywności, padły krowy, zabrakło chleba, więc co znajdą na polu, to ich własność. Wykopują kartofle, niszczą jarzyny, zboże, żywić