ocalenie braci, pogrom niewiernych, za błogosławieństwo polskiego oręża, które prawie nadludzką dało moc tej garstce pokonania dziesięćkroć liczniejszego wroga.
A z ust tysięcy uwolnionych jeńców rwały się łkania i błogosławieństwa dla męża, który wrócił im wolność i ojczyznę.
Przed kim Osmana uległa potęga,
Kto świeżym laurem czoło swe ozdobił,
Ten po najwyższą godność śmiele sięga,
Wart berła, kto się mieczem berła dobił.
Rojne, ludne, wspaniałe pole elekcyjne rozległo się daleko i szeroko, i gwar na niem jak zwykle i ruch niespokojny, ale na wszystkich twarzach jeden wyraz stanowczości, wszystkie spojrzenia jasne i tryumfujące. Znać, że ci ludzie wiedzą, czyje imię zabrzmi okrzykiem z ust tysięcy, że ten okrzyk gore im w piersiach, rwie się z serca.
I naraz buchnął z siłą niewstrzymaną i bije pod niebiosa i płynie daleko potężną falą woli całego narodu:
— Niech żyje król Jan III! Wiwat Jan Sobieski! Cześć zwycięzcy nad Turkiem! Cześć zbawcy ojczyzny! Niech żyje Piast: niech żyje król Sobieski!
I żaden głos przeciwny nie śmiał się odezwać