będzie, a gdy nieborak przyszedł do siebie ze strachu, wezwał go do namiotu.
— Wracaj do Kara Mustafy — rzekł do niego łaskawie — i powiedz, że nietylko widziałeś króla, ale z nim rozmawiałeś, a polecił, abyś oznajmił jego wezyrskiej mości, iż w niedzielę będzie u niego na śniadaniu.
Z tem odprawiono szpiega i przeprowadzono do granic obozu. Podobno jednak gorzej powiodło mu się u swoich, gdyż wezyr, rozgniewany niepomyślną wieścią, rozkazał mu ściąć głowę.
Przeprawiono się wreszcie przez Dunaj, i znów spiesznym pochodem ruszył Sobieski naprzód.
Pierwszy nocleg wypadł na tulneńskich[1] polach, gdzie rozbito dla króla skromny namiot, ponieważ deszcz padać zaczął. Kiedy obrzucano go ziemią, wykopano zwinięty w rurkę stary obraz Najświętszej Panny z jakimś napisem na odwrotnej stronie. Mimo zatartych liter, wożna było jeszcze przeczytać wyrazy: »Joannes Victor« (Jan zwycięzca).
Podano go królowi, — z ciekawością cisnęła się cała starszyzna, a słowa szczęśliwej wróżby przebiegały obóz.
Nakoniec 11 września, przed wieczorem stanęły wojska polskie i niemieckie na Kahlenbergu pod Wiedniem.
Król zabronił rozkładać ogni, konie karmiono z ręki, każdy spożył zapasy, jakie miał przy sobie, w całym obozie panowała cisza, aby nieprzyjacie-
- ↑ W pobliżu m. Tulna.