obłąkanego“; w nim autor nie występuje ani razu ze swojemi własnemi uwagami; przemawia tylko sam obłąkany; a z jego słów musi czytelnik wyrobić sobie pojęcie i o charakterze jego i o powodach obłąkania. W dwu innych obrazkach autor ukazuje swoją osobistość i zaznacza własne spostrzeżenia oraz sposób widzenia rzeczy. W „Staroświeckich obywatelach“ ta obecność jest zupełnie uzasadniona artystycznie, gdyż obrazek przedstawia się jako osobiste wspomnienie z lat młodocianych, kiedy się do owego skromnego dworku nieraz zajeżdżało za życia dawnych serdecznych jego mieszkańców, a później odwiedziło się go po ich zgonie, gdy pod zarządem nowego właściciela i przydanej mu „opieki“ rządowej wszystko poszło w ruinę. Autor nie pilnował się formy wspomnień osobistych, ale przechodził do formy przedmiotowego malowania treści i tylko od czasu do czasu, dla wzmocnienia lirycznego nastroju, wracał znowu do osobistych wynurzeń. W „Płaszczu“ nie widzimy, przynajmniej pozornie, zewnętrznie, wspomnień osobistych, ale ponieważ utwór z nich powstał rzeczywiście, więc autor, choć obrał formę przedmiotowego malowania stosunków, nie mógł powściągnąć napomknień i sarkazmów, jakie mu się pod pióro cisnęły, gdyż były wynikiem przeżytych osobiście wrażeń i wzruszeń. Spółczującą jego duszę oburzał przedewszystkiem nieludzki sposób postępowania urzędników wyższych z niższymi. Stąd wypłynął jego sarkazm na ową „wysoką figurę“ w randze jenerała, który swoją srogą postawą i karcącemi słowy taki obudził strach w biednym urzędniku, iż ten popadł w gorączkę i umarł niebawem. — Pod względem stylu „Płaszcz“ wyróżnia się od dwu innych obrazków wyrobioną dopiero w późniejszych latach Gogola skłonnością do długich (nieraz aż nadto skomplikowanych) okresów i do używania wielu zdań wtrąconych, bez jakich poprzednio się obchodził, dbając o żywość i zwrotność opowiadania. Staranności w unikaniu powtarzań czy to wyrazów czy zwrotów Gogol nie okazywał nigdy.
W „Staroświeckich obywatelach“ panuje uczucie pogodne, słoneczne, nie dozwalające nam patrzeć krytycznie na postaci, wyprowadzone przez Gogola na scenę. Nie przychodzi nam chyba na myśl niezmiernie ciasny widnokrąg umysłowy, w którym się staruszkowie obracali, nie razi nas ciągłe ich jedzenie i wiecznie te same rozmowy. A dlaczego? Bo w tej
Strona:Nikołaj Gogol - Obrazki z życia.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.