uważać za jakoweś plamy na ścianie i dlatego niezbyt się im przypatrujesz. Podłoga, prawie we wszystkich pokojach, była z ubitej gliny; ale wygładzona tak pięknie, tak utrzymywana starannie, jak żadne gdzieindziej posadzki, leniwie omiatane przez niewyspanego pauka w liberyi.
Pokój Pulcheryi Iwanówny cały był zastawiony kuframi, pudłami, pudełeczkami i kufereczkami. Mnóstwo woreczków i węzełków z nasionami kwiatów, kawonów, ogrodowin wisiało na ścianie. Mnóstwo kłębków różnokolorowego przędziwa, kawałków starej odzieży robionej przed pół wiekiem, poukładano w kątach: w skrzyneczkach i pomiędzy niemi. Pulcherya Iwanówna była wielką gospodynią i zbierała wszystko, chociaż niekiedy sama nie wiedziała, na co jej się to przydać może.
Najbardziej jednak uwagi godnemi w domku były drzwi śpiewające. Skoro świt, po całym domu rozlegał się śpiew tych drzwi. Nie wiadomo mi: dlaczego one śpiewały? Czy winą były ordzewiałe zawiasy, czy też stawiający je mechanik ukrył tu sekret jaki?... ale uwagi godną rzeczą jest to, że drzwi miały swój głos odmienny: drzwi, prowadzące do sypialni, śpiewały najwyższem soprano; drzwi pokoju jadalnego skrzypiały basso; a te, które wiodły z sieni, wydawały jakiś dziwny chrzęszczący i zarazem stękający dźwięk, tak, że wsłuchując się weń, w końcu najwyraźniej słyszałeś: „Ziębnę! okropnie ziębnę!“ Wiem, że wielu dźwięk taki bardzo się nie podoba; ale ja lubię go, i jeśli mi się zdarzy usłyszeć tu podobne drzwi skrzypienie — wnet mi staje przed oczyma wioska: niziutki pokoik, oświetlony łojówką w starym świeczniku, wieczerza już czekająca na stole, ciemna majowa noc przez otwarte okno patrzy z ogrodu na stół zastawiony przyborami; słowik, który śpiewem swym napełnia ogród, dom i daleka rzeczka; strachy, gałęzi szemrzenie... i Boże! jaki długi łańcuch wspomnień budzi się wówczas we mnie!...
Krzesła w pokoju były drewniane, masywne, jakiemi zwykle odznacza się wiek miniony; wszystkie one miały wysokie, toczone oparcia koloru naturalnego, bez farby żadnej i pokostu; nie były nawet okryte i miały pewne podobieństwo do krzeseł, na jakich dziś jeszcze siadają
Strona:Nikołaj Gogol - Obrazki z życia.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.