całego tego procesu nigdy nie był w stanie poruszyć języka w gębie; plótł takie trzy-po-trzy, że Pulcherya Iwanówna zrozumieć go nie mogła, i szedł spać do kuchni. Fatałaszek tych nasmażyło się, nakwasiło, nasuszyło takie mnóstwo, że zatopiłbyś tem całe podwórze (bo Pulcherya Iwanówna oprócz tego, co przeznaczonem było do spożycia, lubiła jeszcze mieć zapas niepośledni), gdyby większej części tego nie zjadła czeladź i dworskie dziewki, które zakradłszy się do śpiżarni, tak niemiłosiernie objadały się w niej, że dzień cały stękając uskarżały się na ból żołądka.
Uprawą roli i pozadomowem gospodarstwem, Pulcherya Iwanówna mało interesować się mogła. Ekonom w porozumieniu z gumiennym kradli niemiłosiernie! Wprowadzili oni zwyczaj wjazdu do pańskich lasów, jakby własnemi ich były; robili mnóstwo sani i sprzedawali je na najbliższym targu; oprócz tego, co lepsze dęby, sprzedawali na zrąb właścicielom sąsiednich młynów. Raz tylko Pulcherya Iwanówna zapragnęła obejrzeć las; toż zaprzężono kałamaszkę z ogromnemi fartuchami, która napełniała powietrze dźwiękami (jak tylko woźnica wstrząsnął lejcem i konie, ongi służące w milicyi, ruszyły z miejsca) tak szczególnemi, że w jednej chwili słyszałeś: flet, bębenek i taraban; każdy gwóźdź, skówka każda tak dzwoniły, że koło młyna słychać było, gdy pani wyjeżdżała z domu, chociaż młyn od dworu dzieliło co najmniej tysiąc sążni. Pulcherya Iwanówna nie mogła nie dostrzedz braku tych dębów, które w dzieciństwie jeszcze znała jako stuletnie.
— Dlaczego to, Nyczyporze — pytała ekonoma, który znajdował się tuż — dęby u ciebie tak porzedniały? Pilnuj się, by ci z włosami tak nie było!...
— Dlaczego rzadkie? — zwykle mawiał ekonom — zginęły! taki całkowicie zginęły[1]! piorun potrzaskał i robactwo pojadło! Zginęły pani, taj koniec[2]!
Pulcherya Iwanówna czuła się najzupełniej zadowoloną z odpowiedzi ekonoma, i wróciwszy do domu, kazała tylko podwoić wartę w ogrodzie przy wiśniach hiszpańskich i wielkich zimowych gruszkach.
Zacni ci zarządcy: ekonom i gumienny uważali za rzecz całkowicie zbyteczną zwozić wszystką mąkę do