Strona:Nikołaj Gogol - Obrazki z życia.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

ciła, by go szukano; lecz kotki nie znaleziono. Minęło trzy dni. Pulcherya Iwanówna pożałowała straty, a wreszcie zapomniała o tem całkowicie. Pewnego dnia, gdy opatrując ogród, wracała z świeżo urwanymi ogórkami dla Atanazego Iwanowicza, obiło się o jej uszy żałośne miauczenie. Pulcherya Iwanówna instynktownie zawołała: kici-kici! i z burzanu pokazała się siwa jej kotka, wychudła, zmizerniała; widać było, że nic nie jadła od dni kilku. Pulcherya Iwanówna zawołała ją, ale kotka stała w miejscu, nie śmiejąc zbliżyć się; oczywiście zdziczała podczas leśnej wędrówki. Pulcherya Iwanówna poszła przodem, wciąż wołając kotkę, która też bojaźliwie szła za nią aż do ogrodzenia. Tu ujrzawszy miejsca dawniej sobie znane, ośmielona weszła do pokoju. Pulcherya Iwanówna natychmiast kazała jej dać mleka, mięsa, i siedząc przed zbiegiem, cieszyła się łapczywością faworytki, z jaką ta połykała kąski, mlekiem je zapijając. Siwa emigrantka prawie w jej oczach potłuściała, i jadła już nie tak łapczywie. Pulcherya Iwanówna przeciągnęła rękę, by ją pogłaskać; ale niewdzięczna, pewnie zanadto zbratawszy się z dzikiemi kotkami, albo też hołdując romansowym zasadom, że nędza przy miłości lepsza niźli pałace, a koty były gołe jak tureccy święci... jakkolwiekbądź, dość, że skoczyła przez okno i nikt ze służby złapać jej nie mógł.
Zamyśliła się staruszka.
— To śmierć moja przychodziła po mnie, — powiedziała samej sobie, i nic jej rozerwać nie mogło. Dzień cały była smutna. Napróżno Atanazy Iwanowicz żartował z niej i pragnął dowiedzieć się, dlaczego tak raptownie sposępniała? Pulcherya Iwanówna albo nie dawała odpowiedzi, albo też mówiła tak niezrozumiale, że Atanazy Iwanowicz prawdy dowiedzieć się od niej nie mógł.
Nazajutrz zmizerniała widocznie.
— Co to wam, Pulcheryo Iwanówno? Czyście nie chorzy?
— Nie! nie chorą jestem, Atanazy Iwanowiczu! Chcę wam opowiedzieć o dziwnem wydarzeniu. Wiem, że umrę tego lata, moja śmierć już przychodziła po mnie.
Wargi Atanazego Iwanowicza jakoś boleśnie się