ską, i Boże, nawet w człowieku, którego świat za szlachetnego i uczciwego uważa.
Niepodobna-by chyba było znaleźć człowieka, któryby jak on żył tylko swym obowiązkiem. Nie dosyć powiedzieć, że służył gorliwie — on służył z zamiłowaniem. W przepisywaniu widział swój jakiś miły i rozmaity świat. Zadowolenie wyrażała twarz jego, niektóre litery były jego faworytami; gdy je pisał, był jakiś nie swój: uśmiechał się, przymrużał oczy i cmokał wargami, tak że zdawało się, iż można było z wyrazu jego twarzy wyczytać każdą literkę, którą kreśliło pióro. Gdyby stosownie do jego gorliwości dawano mu nagrody, być może byłby ku zdumieniu swemu został nawet radcą stanu; on jednak, jak wyrażali się dowcipnisie, jego koledzy, wysłużył „guzik do dziurki“[1] i dosiedział się hemoroidów. Zresztą nie można powiedzieć, ażeby nie zwracano nań uwagi. Pewien dyrektor, będąc zacnym człowiekiem i pragnąc wynagrodzić go za długą służbę, polecił dać mu coś ważniejszego niż zwykłe przepisywanie: mianowicie z jakiegoś gotowego już aktu kazano mu zrobić referat dla innego urzędu; chodziło jedynie oto, aby zmienić tytuł i tu i owdzie czasowników użyć w osobie trzeciej zamiast w pierwszej. Zadało mu to jednak tyle pracy, że spocił się okrutnie, tarł czoło i powiedział w końcu: „Nie, lepiej dajcie mi coś do przepisywania“. Od tego czasu pozostawiono go na zawsze przy przepisywaniu, po-za którem zdało się, że nic dla niego nie istnieje.
Nie myślał wcale o swem ubraniu; jego wice-mundur był nie zielony, lecz jakiegoś rdzawo-mącznego koloru. Kołnierz munduru był wąziutki, niziutki, tak że szyja pomimo że nie długa, wystając z ponad kołnierza, zdawała się nadzwyczaj długą jak u gipsowych kotków kiwających głowami, które całemi dziesiątkami noszą na głowach rosyjscy cudzoziemcy[2]. A już zawsze coś przylepiało mu się do munduru, to siana źdźbło, to nitka jakaś; ku temu miał już specyalne szczęście: idąc ulicą, przechodził pod oknem akurat wtedy, gdy wyrzucano stamtąd śmiecie, dlatego też nosił zawsze na swym kapeluszu ogryzki z kawona czy dyni lub tym podobne rzeczy. Ani razu w życiu nie zwrócił uwagi na to, co się codziennie odbywa i dzieje na ulicy, na co, jak wia-