Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

ne zdarzenie w mem życiu“ — rzekł. „Do dziś nie mogą zrozumieć, kim była ta dziwna postać, której portret namalowałem. Była to zaprawdę djabelska zjawa. Wiem, że świat zaprzecza istnieniu djabła i i dlatego nie będę mówił o tem, powiem tylko, że malowałem ją ze wstrętem, nie czułem wówczas miłości do swej pracy. Gwałtem chciałem się zmusić i bezmyślnie głusząc w sobie wszystko, być wiernym naturze. Nie było to dzieło sztuki i dlatego, uczucia budzące się w ludziach na jego widok są uczuciami buntu, trwogi, nie uczuciami artysty, gdyż artysta nawet w trwodze oddycha spokojem. Mówiono mi, że portret ten przechodzi z rąk do rąk i sieje dręczące wrażenia, rodząc w artystach uczucie zawiści, ponurej zazdrości wobec braci, złośliwą żądzę prześladowania i ciemiężenia. Niech cię Najwyższy chroni przed temi namiętnościami! Nic niema straszniejszego od nich. Lepiej znieść całą gorycz wszelkich możliwych prześladowań, niż okazać komuś najmniejszy jej cień. Ratuj czystość swej duszy. Kto posiada talent, winien być w duszy najlepszy ze wszystkich. Innym przebaczy się wiele, ale jemu nie będzie przebaczone. Wystarczy, aby na człowieka, który wyszedł czysty z domu bryznęła jedna kropla błota, a już ludzie go otoczą, wskażą na niego palcem i zaczną gadać o jego niechlujstwie, wówczas gdy ci sami ludzie nie zwracają uwagi na mnóstwo plam na innych przechodniach odziannych w codzienny strój, gdyż na ubraniu codziennem plam się nie widzi.