scu i znów wypadły trzy imiona: Tryfyli, Duła i Warachasy.
— A to dopiero kara boska! — wyrzekła stara — to ci dopiero imiona! Doprawdy, nigdy nie słyszałam takich. Gdyby jeszcze Waradat albo Waruch, a to Tryfili i Warachasy.
Odwrócono jeszcze jedną stronicę — i wypadli: Pawsykachij i Waktysyj.
— No widzę, — rzekła stara — że to przeznaczenie, Jeżeli już tak, to niech się nazywa tak, jak jego ojciec. Ojcu było Akakij, niech więc i syn będzie Akakij.
W taki sposób powstał Akakij Akakjewicz. Dziecko ochrzczono, przyczem płakało ono i rzucało się, jakby przeczuwając, że będzie tytularnym radcą. W ten sposób więc odbyło się wszystko. Opisaliśmy to, aby czytelnik przekonał się, że stało się to wskutek konieczności i innego imienia w żaden sposób dać nie było można. Jak i kiedy wstąpił on do departamentu i kto go przyjął, tego nikt sobie nie przypomina. Zmieniło się wielu dyrektorów i różnych naczelników, jego zaś widziano ciągle na tem samem miejscu, w tej samej pozycji, w tej samej randze, tym samym pisarczykiem, tak dalece, że uwierzono, iż urodził się już gotowy, w mundurze i z łysiną na głowie. W departamencie nie szanowano go zupełnie. Stróże, nietylko że nie wstawali, gdy przechodził, ale patrzyli na niego tak, jakby przez przedpokój przelatywała zwykła mucha. Przełożeni postępowali z nim jakoś zimno i despo-
Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/87
Ta strona została skorygowana.