Strona:Noc letnia.djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.

wać. — Ona wzniosłszy oczy, zdała się śledzić wyrazu litości na ojcowskiem licu i zdała się przez chwilę wierzyć iż jeszcze nie wszelka zniknęła otucha — Zsunąwszy się, klękła na głazach, modli się słówmi i całą postawą do niego — dreszcz gwałtowny odrzucił starca od pomnika żony — «Co za imie wyrzekłaś — niepowtarzaj go — możem niesłyszał dobrze — milcz — milcz — nie — ty niemogłaś myśleć o wygnanym niewdzięczniku, co teraz z wrogami na mnie spiski knuje, za to żem mu świetne losy gotował w przyszłości, za to że był synem brata mojego! — a jeśli go żałujesz, jeśli kiedy miałaś nędzną nadzieję że ci pozwolę buntownika widzieć lub rękę mu twoją oddać, ah! wraz z nim i ty bądź przekęta!»


Podniosła się dziewica — ona dotąd cierpiała w milczeniu jak smętna ofiara niesiona