Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/134

Ta strona została przepisana.

nowego poematu, jak na jego ukrytą między wierszami tendencję ograniczał także wzmianki o Polsce zapewne w tej nadziei, że o niej szeroko i swobodnie będzie mówił w trzecim z kolei wielkim poemacie. Wykazałem, że w historii br. Aleksego zupełnym milczeniem pominięto kilka lub kilkanaście lat jego życia, a przede wszystkim to, co robił w r. 1830-31, kiedy wszystko niemal nakazuje, żeby hr. Damian wziął udział w powstaniu, jeżeli walczył przedtem w wojnie rosyjsko-tureckiej, a jako pustelnik osiadł na Górze św. Anny w kilka lat co najmniej po roku 1831. Czyż jest możliwe do pomyślenia szersze tło polskie niż powstanie 1830-31 lub w ogóle walka zbrojna o Polskę? Znając przy tym właściwości wyobraźni Bonczyka, trudno jest pomyśleć, że zdobywszy się na tak wielki wysiłek jak pomysł z Gaszynami, mógł go w pół drogi rzucić i tylko cząstkę z niego spożytkować. Jeżeli w Starym Kościele Miechowskim wrócił do zarodkowych koncepcyj Kazania Stołowego i Pamiętników Szkolarza Miechowskiego, jeżeli w obu większych poematach dotychczasowych odtwarzał głównie to, na co przeważnie patrzył własnymi oczyma, to trudno przypuścić, że w trzecim poemacie poszedł w tym samym kierunku i dał znowu jakiś „obrazek“, czy „wspomnienia“ na „szerokim tle polskim“, którego własnymi oczyma nie oglądał, a natomiast porzucił na zawsze efektowny pomysł, do którego robił zapewne jakieś studia, jak to wynika ze wzmianki o Diebitschu i Paskiewiczu i z osadzenia Anny w klasztorze unickim w Żytomierzu. Sądzę więc, że Bonczyk nie poprzestał na ubocznym niejako zużytkowaniu pomysłu o Gaszynach w Górze Chełmskiej, lecz z kolei uczynił go głównym przedmiotem trzeciego wielkiego poematu, w którym miejsce poczesne zajęły wypadki r. 1830-31. Hrabia Damian Napieralskiego nasuwa wszakże jeszcze jedno przypuszczenie. Może poemat Bonczyka za wzorem Gudruny obejmował historię 2 lub 3 pokoleń Gaszynów, jednego podczas konfederacji barskiej, drugiego w czasie powstania 1830-31 i Napieralski zużytkował tylko pierwszą część tego pomysłu, czując się lepiej w epoce, którą przeorali znakomicie powieściami swymi Rzewuski, Grabowski i Bodzantowicz, nie mówiąc nic o Miarce, niż w r. 1831, o którym do końca XIX w. nie było jeszcze głośniejszych powieści. Te wszyst-