Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/135

Ta strona została przepisana.

kie wywody — to tylko rachunek prawdopodobieństwa, oparty na zbyt małej ilości wiadomych, aby można było przyjąć jedno tylko rozwiązanie, lecz nie wolno tego przypuszczenia przemilczać, jeśli idzie o wyjaśnienie, dlaczego w Górze Chełmskiej ilość wzmianek o Polsce i sprawach polskich jest stosunkowo szczupła, bo ten punkt staje się jasnym, jeżeli przyjmiemy, że to wszystko już w chwili pisania Góry Chełmskiej było przeznaczone do trzeciego poematu na szerokim tle polskim, który „zdaniem autora miał walorem literackim przewyższyć“ oba poprzednie. Epopeja z r. 1830-31, czy nawet wieloczłonowa z walk o niepodległość od konfederacji barskiej do r. 1831 z romantycznym bohaterem Ślązakiem, czy może z paru bohaterami, z bogatą fabułą romansową — to była naprawdę rzecz godna dumy autora. Czy poemat był dokończony, jakby wynikało z wiadomości ks. Kudery, czy niewykończony, jak przyjmuje ks. dr Szramek, trudno dziś dociec; wystarczy podkreślić pewną zależność obu kwestyj: jeżeli poemat był dokończony, nie mógł go zniszczyć autor, jeżeli był niewykończony, to zniszczenie go przez twórcę jest tylko jedną z możliwości, lecz niczym więcej.
Jeżeli idzie o moje osobiste przypuszczenie, to nie przekonywa mnie argument ks. dra Szramka, że Bonczyk kazał niewykończony utwór „spalić może dlatego, że nie miał przyjaciela kongenialnego, któremu byłby mógł spokojnie i w zaufaniu powierzyć manuskrypt tak cenny, choć nie gotowy“. Jeżeli Bonczyk powierzył kiedyś gotowy już, ba nawet wydrukowany w pierwszym wydaniu Stary Kościół Miechowski do poprawy dr Chłapowskiemu, którego nie uważał chyba za kongenialnego, to nie widzę powodu do przypuszczenia, żeby na łożu śmierci szukał i nie mógł się wśród swych znajomych dopatrzeć „kongenialnego przyjaciela“. Wszakże żyli jeszcze w r. 1893 z „ojczyzny filarów“ — nie mówiąc już o Damrocie, którego może nie brał w rachubę z powodu choroby i z innych względów — Szulczyk, Świętek, Studziński, Wolczyk, Błana, Krahl, Nehrlich, Kirchniawy, Wawrzek i Korpak, z których kilku (Błana, Nehrlich, Wawrzek i Korpak) przebywało niedaleko od Bytomia. Z świeckich był pod ręką Napieralski, a w Opolu Koraszewski. Ale w przypuszczeniu ks. Szram-