Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/142

Ta strona została przepisana.

Następni krytycy Góry Chełmskiej różnią się od S. B. w ocenie polskości poematu, idąc znowu za daleko w kierunku przeciwnym. Zaczyna ich szereg Melania Parczewska: Z poezji górnośląskiej (Przegląd Literacki Kraju, nr 23 z 1890, str. 6—8). Parczewska pierwsza zauważyła szereg zależności Starego Kościoła Miechowskiego od Pana Tadeusza, ale wyżej od niego stawiała pod względem poetycznym i wykończenia Górę Chełmską. W niej również zauważyła podobieństwo br. Aleksego do ks. Robaka, ale bohatera epopei śląskiej stawia niżej: „Ksiądz Robak kocha ojców ziemię, dla niej poświęca życie, wtedy gdy poturczony Gaszyna kocha jedynie klasztor św. Anny, w którego murach, oddany modlitwie i pokucie, pragnie zmazać grzechy młodości“. Jest to dość powierzchowne mimo pozorów słuszności ujęcie sprawy tak samo jak zarzut separatyzmu śląskiego postawiony Bonczykowi, który jakoby wszystko widział ze stanowiska przede wszystkim religijnego.

Po śmierci Bonczyka do r. 1900

Tak samo przekonany jest o separatyzmie Bonczyka M. (J. K. Maćkowski): Dwaj szląscy poeci (Dziennik Poznański, nr 297 z 28 XII 1895, 1, 314 z 1, 415 I 1896), który zestawiając Bonczyka z Damrothem widzi w piewcy Góry Chełmskiej centrowca o dopiero co przebudzonym duchu polskim. Maćkowski oceniał Bonczyka przede wszystkim ze stanowiska politycznego, toteż nie mógł zapomnieć jego wystąpień publicznych jako centrowca i to wpływało na zrozumienie jego poezji. Podobnie jak Parczewska stawia wyżej pod względem literackim Górę Chełmską, pod względem językowym Stary Kościół Miechowski. Za Parczewską zaznacza wpływ Pana Tadeusza na oba poematy, a literaturze przypisuje rozbudzenie w nim sumienia i wywołania walki wewnętrznej, gdyż z wychowania był Prusakiem i tylko serce jego rwało się do polskości. Ta uwaga jest o tyle słuszna, że Bonczyk był Prusakiem, ale owym Bartkiem Prusakiem z Pana Tadeusza, mającym swój własny, niezależny od gromady sąd o rzeczach. Dla Maćkowskiego wstęp do Góry Chełmskiej nie jest miarodajny, łowi w nim odgłosy partykularyzmu