Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/160

Ta strona została przepisana.

Tu postraszy, tam zbije, nareszcie ustanie.
Procesyje rozganiać jest ci to, mój Panie,
To samo co wiatr wiązać, by nie wiał po błoni,

325 
A on wieje do woli, nikt go nie dogoni.

Jakoż śliczny świat, gdy nim Pan Bóg tylko włada!
Lecz gdy się w rządy boskie człek-lichota[1] wkrada,
Tu odmienia, tam psuje, wnet tyle nabroi,
Iż ran, które dziś zadał, sto lat nie zagoi.

330 
Któż wie, co się z tych świętych murów jeszcze stanie!“


Zaś księdza wikarego takie obawianie
Zwykle wielce wzruszało; na samo wspomnienie,
Iżby światu służyły te święte kamienie,
Zmarszczył twarz, zwiesił głowę, ogień ciska okiem,

335 
Draźni po gankach echo częstym, ciężkim krokiem;

Nagle stanął i pyta głosem niemal drżącym:
„Ileż to razy jakimś pankom wszechmogącym
Podobało się wygnać nas z naszej własności?“

„Księże!“ — odrzekł Gwardyjan, — „boskiej opatrzności

340 
Zawdzięczamy te losy, Bóg tu nami rządzi,

On nas tu przyprowadził, a gdy rozporządzi:
„Wydalić się!“, pójdziemy; gdy pozwoli wracać,
Będziem nową czynnością Jemu się odpłacać.
Dwa razy już nasz zakon opuszczał te progi.

345 
Naprzód zaraz z początku, kiedy w czasie trwogi[2]

Krew i pracę zakonu śród wojny Kozaków[3]
Rozbryzgiwała Polska. Tedy od rodaków
Uciekając, proszeni tu na Chełmskiej Górze
Staliśmy się oświaty ojcowie i stróże.

350 
Aleć księże z Leśnicą nieporozumienia

Nabroiły tam i sam wiele rozjątrzenia

  1. w. 326. człek — lichota — marność człowieka wobec rządów boskich podkreślona tu jest tym wyrażeniem; podobnie jak w St. K. M. IV 389—400 ustami Wyplera przeciwstawił Bonczyk ludzi przyrodzie (lasowi).
  2. w. 345—354. Podczas wojen szwedzkich, kiedy konwenty franciszkańskie we Lwowie i Krakowie uległy zniszczeniu (1655), znalazła wielka część zakonników schronienie w klasztorze franciszkańskim w Gliwicach. Na prośbę hr. Melchiora Ferdynanda Gaszyny, pana na Żyrowie, do którego należała i Góra św. Anny, objęli polscy synowie św. Franciszka chętnie Górę św. Anny. Ponieważ jednak kościół św. Anny na Górze od r. 1516 najwyraźniej podlegał proboszczowi Leśnicy, podniósł ówczesny proboszcz tego miasteczka ks. dr iur. utr. Konstanty Iwanicki, który był równocześnie prałatem (dziekanem) kolegiaty opolskiej, przeciwko zakonnikom pewne zastrzeżenia, które w żyrowskiej ugodzie z dnia 5 sierpnia 1656 zostały na zawsze załatwione. Że franciszkanie dla „księżych z Leśnicą nieporozumień“ opuścić mieli św. Górę na czas nawet krótki, jest legendą. Dłużej trwały nieporozumienia w zakonie samym, mianowicie między prowincją małopolską, a prowincją czeską. Generalna kapituła franciszkańska odbyta w Toledo 1658, przydzieliła ostatecznie Górę św. Anny prowincji małopolskiej. Lecz jeszcze 1717 były w Wiedniu przez czeskich franciszkanów spowodowane trudności z wizytacją przez wizytatorów zagranicznych, których nawet specjalny delegat prowincji małopolskiej nie zdołał w zupełności uchylić.
  3. w. 346. śród wojny Kozaków — Bonczyk myśli tu o wojnach polsko-kozackich od r. 1648, lecz myśl wyraził nieporadnie, jakoby Polska rozbryzgiwała krew i pracę zakonu reformackiego, podczas gdy chciał mówić o wojnie, jako o przyczynie nieszczęść zakonu i osiedlenia się jego na Śląsku, najpierw w Gliwicach, a potem na Górze Chełmskiej. Do tej miejscowości zaprosił reformatów już w r. 1652 hr. Melchior Ferdynand Gaszyna i uzyskał na to zezwolenie biskupa wrocławskiego i płockiego Karola Ferdynanda Wazy, lecz rzecz doszła do skutku dopiero w r. 1656. Nieporozumienia z probostwem w Leśnicy, do którego należała kaplica na górze, przewidywał już bp Karol Ferdynand Waza i zarządził, aby leśnickiemu proboszczowi wypłacono odszkodowanie w kwocie 1000 talarów. Reisch l. c., str. 20—28.