Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/204

Ta strona została przepisana.

A tu nieść krzyż tak ciężki, tu głęboka rana

110 
Na ramionach niewinnych jakby wyorana!

Być niewinnym Barankiem — a na śmierć skazanym,
Za winnych dać się zabić, a nie być poznanym,
Pałać ogniem miłości, a być pogardzonym,
Od uczni najwierniejszych nawet opuszczonym,

115 
Tyle nieść — a zwyciężyć — Jeden tylko zdołał —

On, który dziś w swe ślady swoje trzody zwołał.
O tym myśląc, wytęża każdy resztki siły,
Przecie się na Golgotę procesyje wzbiły
I słuchają kazania proboszcza Soboty[1],

120 
Który wie, jak ugodzić w umysł tej prostoty.

Łzą i potem skrapiają Golgoty szczyt goły;
Jeszcze ich dziś czekają rozliczne mozoły,
Ale znają przysłowie: „cierp, cierp, moje ciało
Kiedy ci się nie w raju, lecz w świecie żyć chciało!“

125 
Skończyło się kazanie. U Świętego Krzyża

Dzwonią: dotąd się wojsko kalwaryjskie zbliża.
Tam się kończy dzień pierwszy; podgórze zielone,
Stąd widok na pół świata: kapliczki skupione,
Krzyż Pański śród dwóch łotrów, lip chłodzące cienie,

130 
A na klasztor przedrogi tak lube spojrzenie,

Że, ktoby dziś i nogą nie zwiedził miejsc drogich,
Tu by przecie się stawił, łaknąc do słów błogich.
A ludek już przeczuwa, że jemu tu dają,
Co na dziś najlepszego dla pątników mają.

135 
Z dala już poglądają: „kto na kazalnicy?“ —

Przebaczmyż tej prostocie, wszyscyśmy grzesznicy!
„Proboszcz z Lipin! Michalski[2]! to młot na chachary[3],
Na kocendry, prezmuty, na ludzi bez wiary,
Złym i dobrym znajomy; których nie słów gradem,

  1. w. 97. śpiewak nagórny — por. obj. IV 56 i 66.
  2. w. 137. Michalski — por. obj. III 429; słynął z energii słowa i czynu. Jako pierwszy proboszcz nowej osady przemysłowej: Lipiny, miał ks. Michalski wszelką zbieraninę społeczną, w której nie brakowało i szumowin. Jego oryginalna metoda duszpasterska, nacechowana nie tylko powagą patriarchalną i dobrocią, ale także energią ojcowską, była zwłaszcza z początku bardzo skuteczna, by przyzwyczaić zgromadzonych z różnych stron parafian do jarzma dyscypliny chrześcijańskiej.
  3. w. 137—138. na chachary, na kocendry, prezmuty — te wyzwiska przejęte przez ks. Michalskiego ze słownika robotników przemysłowych, wprowadza Bonczyk do literatury. Chachar, zapewne przejęty z języka czeskiego, oznacza włóczęgę, powsinogę, człowieka niskiego pochodzenia, kocender wyraz pochodzenia angielskiego, przejęty za pośrednictwem niemieckiego: Kokszinder, oznacza odpadki przy koksowaniu, w przenośni zaś wyrzutka społeczeństwa. Oba te wyrazy stały się bardzo popularne na Śląsku i niemal charakterystyczne dla gwary śląskiej na równi z pieronem; trzeci wyraz: prezmut zniknął i bodaj w G. Ch. został po nim jedyny ślad; pochodzi prawdopodobnie z niemieckiego: Pressmut, którego w słownikach niemieckich nie znalazłem, a oznaczał zabijakę i awanturnika. Takich wyrażeń musiało być sporo w kazaniach ks. Michalskiego, skoro Bonczyk w w. 139 mówi o „gradzie słów“, a w 144 o jeżdżeniu po ludziach.