Zstępuje święty poczet na dół z bram klasztoru,
Za krzyżem szereg panien białych ze świecami;
Nuż[1] kapłani w komeżkach, z stułą, z pochodniami,
Dalej pod baldachimem Pan niebios i ziemi,
Cichuteńko na górze… Lud i ziemia klęczy…
Nuż, gdy dzwonek uderzył, w pierś się bijąc, jęczy,
A po ciszy, jak gdyby zaszumiało morze:
W hymnie „Święty i mocny, nieśmiertelny Boże!“
Z wieży dzwon głosem rzewnym: „Idźcie z Bogiem!“ woła.
Jeszcze na twarz padają i ziemię całują,
Że źle czasu użyli, serdecznie żałują.
Kłębo[2] jeszcze przed chwilą ogromne, nuż mniejsze
Odłączają się hufce w wszystkie świata strony;
Z świętych miejsc się rozlewa lud błogosławiony.
Przed krzyżem w Rajskim Dworze jeszcze uklękują,
Potem swoi do swoich z płaczem się zwołują.
Idą z pieśnią i płaczem przykrymi ścieżkami,
Jeszcze raz się obejrzą ku tej, tej kaplicy[3],
Już się wolno spuszczają drogą ku Leśnicy.
Zabrzmi jeszcze niekiedy słaby głos z daleka,
Potem pusto na górze, jak gdy szczęście minie[4],
Cichuteńko w kaplicach i świętej dolinie!