Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/234

Ta strona została przepisana.

Niebezpieczeństw grożących słusznie się nie boi.“

Znowu cisza nastała; starzec ją przerywa,
Do Ojca Gwardyjana z cicha się odzywa:

25 
„Czy wiecie, iże umarł? Znałem go jak brata,

Z nim zeżyłem[1] i płoche i stateczne lata.
Jak kropla kroplę znajdzie, gdy śnieg taje w wiośnie,
Tak się w toku doświadczeń serce z sercem zrośnie!“

„Czyliż hrabia Damijan, boć to imię nosił

30 
Syn ostatni Gaszynów, przed tobą się zgłosił[2]

Z tym dla domu naszego nieszczęsnym znaczeniem?“
„Bynajmniej! Los wszech rzeczy — boskim dopuszczeniem!“
„Tak myślmy, mój Aleksy! Za pradawnych czasów
Zakwitnął tu nasz zakon w cieniu gęstych lasów,

35 
Jak drzewko zagraniczne w pięknym sadzie bożym;

My sobie powodzenia innego nie wróżym
Jak tego, co dawniejsze zakony miewały:
Wyrosły z woli Boga, dla niego istniały,
A skończywszy robotę, na jego skinienie

40 
Zwiędły, uschły! I nasze tustąd[3] wydalenie

W ręku boskim. Z wszystkich już krajów wyganiano
Jezuitów — a żyją! Dręcząc ich, rozsiano
To nasionko w świat cały! I z nami tak będzie,
Bogu tylko żyć chcemy, Boga mamy wszędzie!“

45 
Milczą. Po chwili Ojciec Gwardyjan zaczyna

Snuć rozmowę na nowo: „Ostatniego syna
Wysłał hrabia Gaszyna, gdy córka zginęła;
Nikt nie wrócił, jakby ich ziemia pochłónęła[4].“

„Tego to właśnie syna poznałem przed laty“, —

50 
Rzekł Aleksy, — „los jego w gorzkości bogaty
  1. w. 26. Z nim zeżyłem — z nim przeżyłem; czasownik ten występuje u Bonczyka w obocznej formie: zżyć, zeżyć; p. obj. I 151.
  2. w. 30. przed tobą się zgłosił — tobie się zwierzył.
  3. w. 40. tustąd — stąd; por. obj. V 384.
  4. w. 48. pochłónęła — pochłonęła; por. obj. I 44.