Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/32

Ta strona została przepisana.

siało księdzu-poecie głównie duchowieństwo, to przecież zdawał sobie sprawę, że filar ten nie jest już tak silny i pewny jak przed kilkunastu laty. Świadectwo Bełzy z r. 1889-90 (Na Szląsku polskim, str. 30—33) nie daje dostatecznej podstawy do zorientowania się w poglądach Bonczyka, sporo bowiem tutaj własnych myśli domieszał sprawozdawca, ale w braku lepszej wiadomości warto je w skróceniu przytoczyć:
„Ksiądz Bontzek zaczepił z lekka o trudne położenie księży na Górnym Śląsku. Położenie to rozumiem dobrze. Póki walka kulturna trwała, katolicyzm z zasady był nieprzejednanym wrogiem rządu i w prowincji, w której gościłem właśnie, opierał się jak o opokę o polskość, gdyż inaczej nie miałby podstawy pod nogami. Ale stary kanclerz połamał zęby na tej walce, poszedł pokornie do Kanosy, wyciągnął rękę do zgody. Wypadało więc być uprzejmym względem niego… przeto »dla miłej zgody« nie poświęcono (gdyż ten wyraz nie maluje rzeczy dokładnie), ale dyskretnie przysłonięto sobie oczy na pewne nieprawidłowości w stosunku duchowieństwa do parafian w polskich prowincjach Prus… Nieprawidłowości te… w umysłach lękliwych duszpasterzy wyrodziły błędne mniemanie, jakoby poświęcano w najwyższych kościelnych sferach polskość molochowi protestanckich Prus… Zapominając wreszcie o tym, że starcie znamion odwiecznej narodowości z wschodnich prowincyj Prus byłoby wodą na młyn protestantyzmu, który z tak niefortunnej siejby zbierałby obfite żniwo, zachwiali się niektórzy z nich w swoich zasadach, jakich byli wyznawcami jawnymi w czasie panowania sławnych praw majowych i mogąc, nie opierali się, jak należy, naciskowi z góry, mającemu na celu wbrew intencjom najwyższej władzy kościelnej i interesom całego katolicyzmu wydarcie języka milionowej ludności na Górnym Śląsku... Niektórzy fararze stanęli w jawnym przeciwieństwie z parafianami, usłyszano po raz pierwszy na Górnym Śląsku po walce kulturnej z mownicy publicznej z ust katolickiego kapłana takie słowa, że »Górny Śląsk powinien stać na dwóch nogach polskiej i pruskiej, gdyż mu jedna polska nie wystarcza« i doszło wreszcie do tego, że w pewnej parafii podłożono dynamit pod okna