Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/42

Ta strona została przepisana.

tym Bonczyk i w III 141 nn. przedstawił rzecz tak, jak gdyby reformaci przestali około 1715 r. odprawiać odpusty na Górze Chełmskiej. Dopiero badania o. Reischa odsłoniły ten rozdział z dziejów Kalwarii, jakkolwiek autor nie pojął istotnej przyczyny oporu zakonników.
Były jednak pomniki na samej Górze Chełmskiej, które Bonczykowi nasuwały myśl o polskich skłonnościach Gaszynów, a więc obok łacińskich i niemieckich polskie napisy na nagrobkach i portretach Gaszynów, położone często na pierwszym miejscu jak na portrecie Antoniego Gaszyny, reprodukowanym u Reischa na str. 79.
To, co często zdarzało się w polskich z pochodzenia rodzinach szlacheckich na Śląsku, że tuż przed wygaśnięciem sięgały tak lub owak w polską swoją przeszłość, powtórzyło się i u Gaszynów. Przedostatni Gaszyna w linii zstępnej wśród 4 imion: Amand Leopold Erdmann Edward miał i polskie, bo przecie Erdmann to przekład polskiego Ziemowita, ożenił się z arystokratką wielkopolską Franciszką Leszczyc-Sumińską, córkę najstarszą nazwał Wandą, synowi zaś dał imię: Mikołaj na pamiątkę pierwszego przybysza swego rodu z Polski na Śląsk, nie przeczuwając, że ten drugi Mikołaj w rodzie będzie również ostatnim. Coś z tych myśli o polskości Gaszynów musiało nurtować w drugim pomyśle Góry Chełmskiej, po którym pozostał ślad w spowiedzi Damiana, ostatniego z Bonczykowych Gaszynów:

Opuściłem — tak mówił — dumnych ojców progi,
…by świat poznać, co jak pod zasłoną
Zazdrosną spał uroczo. Z świętego Wawelu
Puściłem się w świat polski, co rycerzy wielu
Wysyłał do wszech wojen, gdziekolwiek zawrzały.

(VI, 81 — 87).

To zagadkowe nieco miejsce rzuca także odrobinę światła na pierwotną koncepcję Bonczyka co do Gaszyny, który wracał do dawniejszej i obszerniejszej kolebki swego rodu, ale o tym potem, bo sprawa ta łączy się z zagadnieniem, na jaką epokę należy położyć ową wyprawę Damiana „w świat polski“.