Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/56

Ta strona została przepisana.

niu ojca, uzyskuje zezwolenie rodziców na związek z Anną i wyjeżdża na Ukrainę po przyszłą żonę… za późno. Anna bowiem wstrząśnięta do głębi pierwszym odkryciem, uciekając przed grzeszną miłością, schroniła się w klasztorze. Czy nie było w pierwotnym pomyśle Bonczyka także jakiegoś współzawodnika Damiana, trudno rozstrzygnąć, choć wolno się domyślać. Damian wiadomość o wstąpieniu Anny do klasztoru odchorował wielomiesięczną chorobą, po której dowiedział się, że ukochana przebywa w monasterze w Żytomierzu, lecz poprzysiągł, że jej spokoju nie zakłóci. Przysięgi dotrzymał, ale zbuntowany przeciw Bogu oddaje się w służbę szatana. Znowu ludowość pomysłu zamącił wpływ literatury romantycznej, aby z kolei ustąpić miejsca tłu historycznemu. Damian zaciąga się do wojska tureckiego, aby walczyć z chrześcijanami, z Moskalami jako „wściekły Giaur“, lecz w tej roli nie mógł pozostać; pomysł wszakże Bonczyka w obecnym kształcie ma niewątpliwą lukę, którą wypełnić można domysłem, że Damian bierze udział w powstaniu 1830-31, potem udaje się na emigrację, wraca do Turcji a stamtąd na Ukrainę do Żytomierza. I znowu dochodzi do głosu ludowość. Anna umarła i na jej grobie Gaszyna postanawia zostać pustelnikiem w rodzinnych stronach. Jest też nim lat czterdzieści aż do chwili zgonu, a w sercu jego przedziwnie łączy się miłość „obu Anien“: św. Anny, której wizerunek błogosławił jego dzieciństwu w sąsiedztwie rodzinnej siedziby, i tej utraconej Anny, która była szczęśliwym przebłyskiem i powodem niedoli w młodości. Tragiczna ta opowieść czerpie natchnienie przeważnie z pieśni ludowych, mieszając i zmieniając różne ich wątki aż do zostania nie tyle „księdzem w cichym klasztorze“, ile pustelnikiem przy nim i aż do „złączonej miłości, leżącej w tym grobie“, bo na to zanosiło się pierwotnie (IV, 361—363: Dwie mogiły się zgodziły — Spoczął kaptur i przyłbica).
W rezultacie nad naleciałościami literackimi przeważyła ludowa koncepcja mimo kontaminowania różnych wątków nieskomplikowana, aby uwydatnić tragiczność osnowy. Wbrew pozorom całość ukształtowała się raczej realistycznie niż romantycznie, ale już jak gdyby nastrojowo, jakby zapowiadając niewyraźnie jeszcze nie tyle mo-