Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/69

Ta strona została przepisana.

Bonczyka („Czy to istotnie Wasza Wielebność czuje żal do mnie, że nie wymieniłem Was między tam wyliczonymi? O, gdybym był wiedział, że sprawię Waszej Wielebności jakąś uciechę, jak chętnie byłbym to uczynił!“ pisze Bonczyk 25 maja 1886), a Filip Robota mógłby z powodzeniem figurować zamiast Bienka. Jest więc sporo dowolności i doraźności w obrazach filarów ojczyzny, lecz wszystko to tłumaczyć się da pośpiechem, który udzielił się także czytelnikom i krytykom Góry Chełmskiej, skoro ten ustęp uznawali prawie bez wyjątku za najważniejszy i przytaczali go zazwyczaj obok ekspozycji jako najcharakterystyczniejszy.
Inni księża świeccy znaleźli się w porządku nabożeństw, ogłoszonych przez o. Atanazego w III 421—430, 441—462, gdzie nazwisk kaznodziejów doliczyć się można 12 prócz Engla i 24 odprawiających msze, z których tylko Stabik i Lubecki wymienieni byli przez ks. Grelicha. Nigdzie natomiast, jak wspomniałem, nie ma ani samego Bonczyka ani jego kolegi, również proboszcza z Bytomia Schirmeisena ani autora życiorysu Ficka ks. Karola Pressfreunda. Nieobecność obu ostatnich jak całego szeregu innych księży górnośląskich da się wyjaśnić ich niemieckością; bywalcy natomiast polskich odpustów po rok 1885, z którymi zetknął się Bonczyk, zostali przeważnie, a może nawet w komplecie, uwiecznieni w poemacie w liczbie niemal 60.