Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/77

Ta strona została przepisana.

świeckiego porządku rzeczy, w którym „wszystko ma swe znaczenie“, obrońcą książąt, których zwierzyńce wyrządzają szkody po chłopskich polach, obrońcą panków chciwych kamienia, którzy podkopują aż do spustoszenia Górę św. Anny, i przeciwnikiem wszystkiego, co poza ziemię wybiega, jest wyznawcą materializmu, bezwzględnym i złośliwym wykonawcą rozkazów. Jako bojownik kulturkampfu ma „grzeczność na wargach, lecz hardość w duszy“, jednym słowem „jakiś człek złowrogi“, któremu tylko nic do trupów, względem nich nie ma zadania i zdaniem jego wolno je zagrześć (V 317—318). Ten symbol urzędnika pruskiego niższych stopni — wystarczyłby sam dla ujawnienia przekonań poety o władzach pruskich. Czy jest to „polityką“ w rozumieniu Bonczyka? Zdaje się, że nie, gdyż dość wyraźnie zaznaczył, w czym jego zdaniem rzeczywiście występuje „polityka“.

„Polityka“

Klucz do zrozumienia, dlaczego ks. Grelich zastrzega się: „Ja nie dla polityki bronię tu polszczyzny“ (II 323), tkwi nie tylko w poprzedniej diatrybie przeciw redaktorom, nie tylko w wyjaśnieniu, że „kto zagładza (język polski), pracuje w swej ojczyzny zdradzie“ (II 270), lecz także i przede wszystkim tam, gdzie po czyich wynurzeniach pojawia się ostrzeżenie, że to „polityka“. Na farze leśnickiej mieliśmy już poprzednio (Il 140—151) taki znak ostrzegawczy, niby to żartobliwy. Gdy ks. Widera porównywa dawne czasy z obecnymi i przeciwstawia „naszych“ (obecnych panów świata) „owym“ (dawnym jak Gaszynowie), kończąc w ten sposób:

Owi mieli dla świata i nieba zasługi,
Nasi z swym faterlandem brną w bezdenne długi! —

to przerywa mu, „żartując z sąsiada“, milkucki proboszcz Franciszek Cieślik i wzywa go do „hamowania się“:

Jak się w twojej głowie
Zacznie mleć polityka, to słuchaczom biada! (II 147-151).

Przerwał milkucki Franciszek, nim ks. Widera zdołał przeciwstawić zasługom „owych“ dla nieba los „naszych“