Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/88

Ta strona została przepisana.

licy i utwierdziłem się w przekonaniu, że Góra św. Anny jest centrum Górnego Śląska“.
Góra Chełmska więc staje się zgodnie z pierwotnym pomysłem Bonczyka nie tylko przedmiotem, ale i podmiotem akcji całego poematu, jego — chciałoby się rzec — biernym bohaterem tak jak w poprzednim poemacie był nim stary kościół w Miechowicach, tylko w wymiarach większych i częstszych. Miejsce święte nie było i być nie mogło dla wierzącego poety czymś martwym, dlatego obok wspomnianych już 2 prób ożywienia Góry razem z wędrującymi po niej pielgrzymkami mówi Bonczyk o niej jako o istocie żywej nie tylko w ekspozycji napisanej o kilka lat wcześniej, lecz także w II 54—66, III 15—18, 228—290, IV 364—379, V 311—326, 523—536, VI 326—330). Samej zaś Góry ośrodkiem jest klasztor franciszkański, jej strażnik wierny, osierocony dwukrotnie z swych mieszkańców, lecz nie zaprzestający nawet wtedy pełnienia swych obowiązków względem ludu czy to przez „kaznodziejów nagórnych“ czy przez zakonników przebywających w nim nieurzędowo (o. Brzozowski, o. Atanazy) czy wreszcie przez okolicznych księży świeckich.
To ośrodkowe stanowisko Góry Chełmskiej widoczne było już w początkowej fazie kszta towania się pomysłu, równowczesnej z napisaniem poemaciku pt. Góra Chełmska (Św. Anna), o którego charakterze inwokacyjnym do jakiejś większej całości mówiłem poprzednio. Jakie stanowisko wyznaczył jej poeta, gdy pomysł zaczął uwzględniać bardziej bohaterów ludzkich, a ściśle biorąc jednego bohatera tj. Damiana Gaszynę, nie da się z całą pewnością określić. Jeżeli Damian miał kończyć tak jak w obecnym, trzecim z kolei ukształtowaniu się pomysłu, jako pustelnik na Górze Chełmskiej, to i znaczenie tej góry musiało znaleźć należyty wyraz. Trzecia faza zaznaczyła się redukcją drugiej, wtórną niejako ważnością wątku pustelniczego, a pierwszorzędną sprecyzowanego już wątku pierwotnego. Nie są to bowiem już „pątnicze wspomnienia“ bez wyjątku, lecz przebrakowane i ześrodkowane około „uroczystych obchodów na Górze św. Anny i rozwiązania konwentu“; to miał być „główny przedmiot i chleb“ poematu, reszta zaś niejako „masłem czasami zjełczałym“. Ta autokrytyka złączenia i splecenia z sobą dwu wątków z dwóch