Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/94

Ta strona została przepisana.

czenia: zostawić możecie tu także trupy, które nic powiedzieć nie zdołają, bo o to właśnie idzie, żeby na tej ziemi wymarło wszystko, co jest żywe lub życia użycza polskości. Butny materializm, przemawiający ustami wąsala, nie przypuszcza, że trupy mogą przemawiać potężniej od żywych.
Zaznaczyliśmy już, że o. Atanazy jest przedstawicielem duchowieństwa zakonnego i jego roli w życiu Górnego Śląska; kogóż więc przedstawia br. Aleksy? Odpowiedź prosta: szlachtę górnośląską, czującą jeszcze łączność z ludem, a więc mającą w głębi duszy jakieś ostatnie iskry polskości — wydać się może zbyt łatwą i nieco anachroniczną, choćbyśmy powoływali się na przykład Karola Kosickiego, zmarłego w r. 1863. Symbolika, użyta przez Bonczyka w malowidle br. Aleksego, pozwala nam odpowiedź rozszerzyć, że w owym legendarnym pustelniku odbija się cała przeszłość Śląska, gdy jeszcze miał w swej polskiej strukturze społecznej wszystkie stany, przeszłość żyjąca już tylko w legendzie, podtrzymującej polskość w ostatnim filarze ojczyzny tj. w ludzie. Legenda i Bonczyk nie mylą się i popełniają niewielki tylko anachronizm, o którym kiedyś przy innej sposobności obszerniej pomówię, tutaj odwołam się tylko do pewnej zbieżności w pojmowaniu woli suwerennej poety, która kazała Słowackiemu w liście dedykacyjnym do Balladyny napisać do Krasińskiego: „niechaj tysiące anachronizmów przerazi śpiących w grobie historyków i kronikarzy; a jeśli to wszystko ma wnętrzną siłę żywota, jeżeli stworzyło się w głowie poety według praw Boskich, jeżeli natchnienie nie było gorączką, ale skutkiem dziwnej władzy, która szepce do ucha nigdy wprzód niesłyszane wyrazy, a oczom pokazuje nigdy, we śnie nawet, niewidziane istoty, jeżeli instynkt poetyczny był lepszym od rozsądku, który nieraz tę lub ową rzecz potępił: to Balladyna wbrew rozwadze i historii zostanie królową polską, a piorun, który spadł na jej chwilowe panowanie, błyśnie i roztworzy mgłę dziejów przeszłości“. W ten sposób legendarny Damian Gaszyna będzie ostatnim przedstawicielem nie tylko swego rodu i całej szlachty górnośląskiej, która dopóki była polską, miała mimo błędów swoje „dla świata i nieba zasługi“,