Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/96

Ta strona została przepisana.
„Stare“ i „nowe“

Instynkt realistyczny Bonczyka, będący najcenniejszym bodaj składnikiem jego postawy poetyckiej wobec ludzi i rzeczy, wyraził się w tej przepowiedni z taką prawdą, że aż strach bierze. Ten sam Grelich, który w II 268—270 zacieśnił obowiązek duchowieństwa wobec ludu polskiego do rozkrzewiania języka polskiego, a nawet, aby nie urazić księży niemieckich, zgodziłby się tylko na jego obronę przed zagładą, który potem (II 323—324) powołuje się na troskę o zbawienie dusz jako na cel i uzasadnienie obrony polszczyzny, — rzucił bardzo zagadkową pociechę: Byśmy wszyscy dbali, lud zdrowo strawi nowe, a stare ocali. Sam więc Grelich nie wierzy, żeby wszyscy księża chcieli dbać o tę obronę języka polskiego, z której wyniknąć miało zachowanie przez lud „starego“ i strawienie „nowego“. Ale cóż to jest to „stare“ i „nowe“? Polszczyzna i niemczyzna, czy wiara i walka kulturna, czy inna kombinacja tych 4 pojęć, a więc wiara i niemczyzna lub polszczyzna i walka kulturna? Jeżeli jednak wyłączy się jedno z tych pojęć, do którego z trudnością da się dostosować czasownik: strawić, a więc walkę kulturną, cóż pozostanie z tej przepowiedni, o cóż dbać mają wszyscy księża? Nie cofając się przed najokrutniejszym przypuszczeniem, dojdziemy do wniosku, że Grelich myślał o strawieniu przez lud niemczyzny a ocaleniu wiary, w najlepszym zaś razie o jakimś dwujęzycznym przyszłym ludzie śląskim. Nie jest więc myślowo daleki temu księdzu, nienazwanemu przez Bełzę, który ludowi śląskiemu chciał dać dwie nogi: polską i pruską. W ten sposób nie tyle my, ile instynkt Bonczyka demaskuje tego chwalcę „ojczyzny filarów“. Iluż jemu podobnych miało się pojawić w przyszłości i jak długo wypadło czekać na spadkobierców ks. Engla, głoszących z większym jeszcze zapałem prawo ludu do boju o swoje życie, o przyszłość godną świętej przeszłości! Spinczyk o tym boju nie myśli, z natury swego usposobienia skłonny jest do kontemplacji i oporu biernego raczej niż do walki, ale w serca swej kompanii wszczepiać będzie tylko miłość „starego“, a ku „nowemu“ nie da się skusić. Wie, czy nie wie, dlaczego będzie to robił, szczerze jednak zapewnia o. Atanazego, że „podwiele żyjem, powiodem jóm (wielkom kom-