Kassim w niczem nie chciał pomagać swemu bratu. Dumny, niedostępny, gromadził tylko pieniądze i na delikatną czasem przymówkę Ali Baby, aby mu dopomógł lub pożyczył parę sztuk monety na czas jakiś — odpowiadał milczeniem.
Żona Kassima nie bywała nigdy w domu ubogich krewnych, pyszniła się swemi strojami, wstydząc się biednie odzianej żony Ali Baby.
Razu pewnego Ali Baba, jak zwykle rąbał drzewo w lesie.
Byłto gęsty, ciemny las, w którym ani widać nigdzie nie było człowieka. Wznosiły się tam gdzieniegdzie pagórki, a przy jednym z nich właśnie Ali Baba zrąbywał drzewo, nucąc sobie jakąś narodową śpiewkę.
Naraz tuman kurzu wzniósł się przy drodze i zaciekawiony drwal wszedł na pagórek, aby zobaczyć, skąd pochodzi ten tentent i kurzawa
Przerażony ujrzał czterdziestu jeźdźców ubranych w skórzane kurty, z pistoletami za pasem i tak groźnemi twarzami, że rozpoznać w nich można było zbójców.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.