Opowiadano, że księżniczka rzuca się na każdego, ktoby chciał do niej podejść i że każdy ucieka od niej, bojąc się jej furji.
Młody książę wysłuchał tego wszystkiego i nabrał przekonania, że tą cudną dziewicą była jego narzeczona, broniąca się w ten sposób od zamążpójścia.
Postanowił biedaczkę ratować i to jaknajprędzej.
Przebrał się więc w szaty uczonego, włożył okulary, aby nie być poznanym natychmiast przez ukochaną, mogłaby bowiem wydać się i tym sposobem jego zamiar zabrania stąd byłby udaremnionym.
Poprosiwszy o posłuchanie u księcia, udał się do jego komnat, przedstawiając się za wielkiego uczonego przybyłego z Egiptu i ofiarowując swą pomoc w uzdrowieniu księżniczki.
Książe, choć z powątpiewaniem co do pomyślnego obrotu jego zamiarów, zezwolił na zobaczenie się z księżniczką, nadmieniając, że ta ostatnia nie da mu się napewno do siebie przybliżyć.
Uzbrojony w swą miłość dla księżniczki i pewny zwycięstwa udał się do jej komnat.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.