Oto nieznajomy przedstawiał mumożność wyrabiania przy jego pomocy prawdziwego złota z przeróżnych metali.
Chciał on, jako alchemik mieć kogoś do pomocy, kogoby wtajemniczył i po śmierci zostawił sposób wyrabiania sztucznego metalu.
Azem ucieszył się bardzo z tej obietnicy, marzeniem jego było otoczyć matkę dostatkiem. Zgodził się więc z chęcią na zrobienie nazajutrz próby i czemprędzej zamknął skład i pobiegł do matki, aby jej o bytności alchemika opowiedzieć.
Matka nie zachwyciła się tak bardzo, jak jej syn propozycją zrobioną przez nieznanego człowieka.
Znała świat i ludzi podstępnych i zatrwożyła się o syna. Macierzyńskie jej serce wyczuło w tych obietnicach coś niedobrego i wszelkiemi sposobami starała się wyrwać z pamięci Azema bytność owego alchemika.
Nie powiodło się to wcale. Azem wprawdzie obiecał być ostrożnym, ale zobaczyć się z alchemikiem postanowił.
Nazajutrz ledwie świt już był w sklepie.
Alchemik zaraz się zjawił, radząc żeby jaknajprędzej wyruszyć w drogę, gdzie ma
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.